Ponad stu uchodźców wysiadło na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Byli zmęczeni, poszarzali, ale szczęśliwi, że w końcu dotarli. Do pociągu w Kijowie wsiedli w czwartek po południu. - Podróżowaliśmy 22 godziny. Gdy był ostrzał, pociąg stawał. Cały czas mieliśmy zaciągnięte rolety - opowiada Julia, Polka z Kartą Polaka. Od kilku lat mieszka w Polsce, ale wojna zastała ją na Ukrainie.
Do końca nie było wiadomo, kiedy i dokąd dojedzie pociąg. Ale gdy tylko wjechał na trzeci peron Dworca Wschodniego w Warszawie, natychmiast po większość podróżnych przyjechali bliscy i znajomi. - Syn od kilku tygodni nalegał, żebym wyjechała. Gdy się w końcu zdecydowałam, zaczęła się wojna - opowiada pani Galina. Ze łzami w oczach opowiada o ostrzale Kijowa i o tym, że wszystko, całe dotychczasowe życie, zostawiła w bombardowanym Kijowie. Do Warszawy już jedzie po nią syn, który mieszka i pracuje w Pradze.
Pociąg, który dotarł w piątek do Warszawy był prawdopodobnie ostatnim, którym przyjechali dorośli mężczyźni. 20-letni Dmitrij wie od kolegów, że na przejściach pieszych i samochodowych, mężczyzn od 18. do 60. roku życia nie wypuszczają.
Wojna w Ukrainie. Coraz więcej ofiar
Od czwartkowego poranka trwa wojna w Ukrainie. Rosyjskie czołgi wjechał do ukraińskich miast. Zaatakowane zostały m.in Charków, Odessa i podkijowski Boryspil z lotniskiem. Rosyjskie naloty bombowe odbyły się także na zachodzie Ukrainy. Siły wojsk Władimira Putina przejęły elektrownię w Czarnobylu. Po pierwszym dniu inwazji Rosji zginęło 137 osób, i ponad 300 jest rannych. Po kolejnym dniu walk liczba ofiar rośnie lawinowo.
Około godziny 17 w piątek, Rosja została zawieszona w Radzie Europy. NATO poinformowało, że "świat pociągnie Rosję i Białoruś do odpowiedzialności za ich działania". Prezydent Zełenski nie zamierza opuszczać Kijowa. CZYTAJ RELACJĘ MINUTA PO MINUCIE PRZEZ CAŁĄ DOBĘ