Do Dimy dziś, 1 marca, przed południem przyjechała matka i żona z dwójką dzieci. Dzięki pracy w Polsce jest w stanie zapewnić im mieszkanie i trzem swoim znajomym, którzy nadal czekają na przejście przez granicę polsko-ukraińską.
Dworzec Zachodni w Warszawie stał się nie tylko przystankiem dla uchodźców, ale i warszawskim punktem informacyjnym dla osób uciekających z Ukrainy. Na dworcu funkcjonuje uruchomiony przez wojewodę mazowieckiego punkt recepcyjny, w którym można otrzymać nie tylko potrzebne informacje, ale i posiłek i pomoc medyczną.
– Przyszłam na dworzec wczoraj rano i zostałam do dziś – powiedziała stojąca w dworcowej poczekalni wolontariuszka.
– Przyjeżdża coraz więcej ludzi, zwłaszcza kobiet i dzieci, wszyscy są przerażeni. Wczoraj wieczorem pod ścianą przez 4 godziny siedziała młoda kobieta w ciąży, bała się tak bardzo, że nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa – dodała.
Polecany artykuł:
Według MSWiA, od 24 lutego granicę polsko–ukraińską przekroczyło ponad 377 tys. osób. Na wszystkich przejściach granicznych funkcjonuje zarówno ruch pieszy, jak i samochodowy.
– My mieliśmy szczęście - mój syn od kilku lat mieszka w Łodzi, więc mamy gdzie się zatrzymać – powiedziała pani Daria z Tarnopola.
– Udało nam się też znaleźć samochód, który zawiózł nas pod granicę. Wielu naszych znajomych dotarło do punktu granicznego na piechotę szli 15 kilometrów; nie wiedzą, gdzie zatrzymają się po przyjeździe do Polski – przekazała.
Najwięcej ludzi korzysta z przejść granicznych w Medyce, Dorohursku i Hrebennen.
– Sytuacja jest niestabilna, dlatego ważne jest to, by przez granicę mogło przejść jak najwięcej osób. Rozmawialiśmy z ludźmi, którzy weszli do Polski mając przy sobie tylko akt urodzenia – mówił pan Władimir z Tarnopola.
Punkt informacyjny na Dworcu Zachodnim jest otwarty całą dobę. W Warszawie podobne punkty są również na lotnisku Chopina, w Pałacu Kultury i Nauki, w Centrum Wielokulturowym na Pradze i na Dworcu Wschodnim.