Koszmar się ziścił. Wojska rosyjskie w czwartek nad ranem zaatakowały Ukrainę. Za naszą wschodnią granicą rozpętała się wojna. Giną ludzie. Władze Warszawy zapewniają, że uchodźcy z ogarniętego krwawymi walkami kraju otrzymają pomoc nad Wisłą. "Jesteśmy z Wami. Zapewniałem o tym w ubiegłym tygodniu mera Kijowa Witalija Kliczkę podczas wizyty w stolicy Waszego kraju. Jeżeli rosyjska agresja nie zostanie powstrzymana, wielu obywateli Ukrainy będzie zapewne szukało schronienia w Polsce. Chcę Was zapewnić, że Warszawa Was przyjmie z otwartością i życzliwością. Razem z samorządowcami z innych polskich miast przygotowujemy się do udzielania konkretnej pomocy. Pomożemy, jak tylko będziemy mogli” – zapewnia Rafał Trzaskowski.
Gdy tylko do Polski dotarły informacje o koszmarze, który rozpoczął się u naszych wschodnich sąsiadów, na Dworcu Zachodnim w Warszawie pojawiły się tłumy. Liczni Ukraińcy mieszkający w stolicy postanowili wrócić do swojej ojczyzny. Jedni jadą walczyć, za swój kraj. Inni wracają do swoich rodzin, które znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Polecany artykuł:
Wśród osób czekających na transport był 20-letni Jewgienij Polomski. Mężczyzna pochodzi z Równa na Wołyniu, ale od kilku lat to Polska była jego domem. - Mieszkam w Polsce od czterech lat. Mam stałą pracę, jestem zatrudniony w magazynie - wyjaśnił nam.
Na wieść o wojnie, nie zastanawiał się długo. - Gdy tylko usłyszałem o inwazji, to natychmiast kupiłem bilet do swojej rodzinnej miejscowości - powiedział. - Tam została moja żona Jewgienija (20 l.) i roczna córeczka Ewa. Chce je zabrać do Polski, tu będą bezpieczniejsze - wyjaśnił. Jak dodał Jewgienij, jego ojciec i brat też podjęli już decyzję o wyjeździe do Polski.