Koszmar za wschodnią granicą trwa. W czwartek nad ranem wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę. Naszych wschodnich sąsiadów z łóżek wyrwał huk wybuchów i donośny dźwięk syren alarmowych. Już od pierwszych makabrycznych informacji napływających z Ukrainy, w Warszawie rozpoczęła się pełna mobilizacja. Prezydent stolicy zapowiedział pomoc uchodźcom, którzy ratując swoje życie, przybędą z Ukrainy do Warszawy.
ZOBACZ TEŻ: Wojna na Ukrainie. Masza z Rosji: Mam ogromne poczucie winy i bólu
Od rana tłumy Polaków, Ukraińców, Białorusinów i Rosjan gromadziły się pod ambasadami Rosji i Ukrainy. To tam padały głośne apele o pomoc i wsparcie, a także słowa podziękowania za niezwykłą solidarność. Wśród manifestujących pod rosyjską ambasadą na ul. Belwederskiej był również 23-letni Vasyl Khomyn. Mężczyzna jasno przyznał, ze nie łudził się, iż Putin odpuści i nie zaatakuje Ukrainy.
- Spodziewałem się tego co się wydarzy. Mimo to, żal i ból jest nieopisywalny, bo zawsze była iskierka nadziei - powiedział. - Wspieram finansowo armię i zdecydowałem się przyjść na protest, choć wiem, że on nie zatrzyma rosyjskiej armii. Putin nie słucha ludzi i protestów, on słucha tylko dźwięków wystrzałów! - dodał.
Młody mężczyzna zaapelował również do Polek i Polaków. Jego słowa powinny odbić się głośnym echem. - My, Ukraińcy, musimy pozostać jednością i nie tworzyć podziałów. Proszę Was, Polaków o solidarność i o to, aby nigdy nie uwierzyć w rosyjską propagandę - zaapelował Vasyl.