szpital Wołomin

i

Autor: ARCH PRYW, Materiały prasowe

Ratował życie zakażonych i sam zachorował. Cenionego lekarza COVID zabił w trzy tygodnie

2020-11-06 13:08

W szpitalu na Wołoskiej w Warszawie zmarł na COVID-19 Adam J. (69 l.) - ceniony lekarz, który ratował ludzi od ponad 40 lat. Zaraził się w trakcie udzielania pomocy jednemu z pacjentów w szpitalu w Wołominie. Pracował ciężko do ostatnich dni. Przyjaciele, koledzy i rodzina są wstrząśnięci jego śmiercią.

Na początku października Pan Adam J. (69 l.) został wezwany do pomocy przy pacjencie, który w ciężkim stanie trafił do szpitala w Wołominie. Nie wiedział, że jest on zakażony koronawirusem. Jednak po przeprowadzeniu testów szybko wyszło na jaw, że przywieziony mężczyzna ma wynik dodatni. Kilka dni później lekarz zaczął się źle czuć. 

dr Adam Kobayashi: Mamy w Polsce katastrofę epidemiologiczną. Pomoc z Niemiec byłaby zbawienna

- Tata skarżył się, że nie czuje się najlepiej. Był bardzo słaby. Zrobił sobie test. I okazało się, że wynik jest dodatni - tłumaczy Anna, córka doktora. 

Rodzina nie spodziewała się jednak, że wirus rozwinie się tak szybko i zabierze im ukochanego tatę. Pan Adam jakiś czas przeleżał na oddziale w Wołominie. Potem trafił do szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej w Warszawie, gdzie walczył o życie. Niestety 4 listopada przegrał tę walkę i zmarł. 

- Ostatni raz rozmawiałam z nim około południa w dniu, w którym odszedł. Powiedział tylko, że jest bardzo słaby. To jest dla nas ogromny cios i nieopisany ból. Straciliśmy ukochaną osobą, wspaniałego tatę - dodaje córka. 

Informacja o śmierci cenionego lekarza ze Szpitala Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie, wstrząsnęła całym lokalnym społeczeństwem.

Wszyscy, którzy go znali do teraz nie mogą uwierzyć w to, że nie żyje. - Trudno uwierzyć w to, że nie ma go wśród nas. Jeszcze nie tak dawno z nim rozmawiałam. To był naprawdę wspaniały człowiek i świetny lekarz - mówi znajoma. 

- Miał 69 lat. Mógł siedzieć w fotelu i czytać książki, w końcu byłby na to czas. Chociaż sam miał choroby, które dodatkowo go narażały, do samego końca trwał przy swoich pacjentach - napisała przyjaciółka zmarłego lekarza. 

Adam J. (69 l.) działał na pierwszej linii frontu w pogotowiu, gdzie był kierownikiem i udzielał pomocy poszkodowanym. Pracował jako anestezjolog, w szpitalu MSWiA w Warszawie i na OIOMIE wołomińskiego szpitala. Uwielbiał podróże.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki