Na co dzień ratował istoty, które same nie mogły ani poprosić o pomoc, ani zawalczyć o siebie. On był ich przyjacielem, wsparciem. Wolontariusz w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Celestynowie, inspektor Otwockiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt. W sierpniu skończyłby 37 lat... Miał całe życie przed sobą. Zabił go koronawirus. - Michał był człowiekiem pełnym miłości, wrażliwości i empatii. Zawsze był pierwszy do pomocy, nawet wtedy gdy się go nie prosiło. Wszystko robił bezinteresownie i całym sobą. Był otwarty, zabawny, przez co nie dało się go nie lubić - mówi ze łzami w oczach Melania, jedna z wolontariuszek schroniska w Celestynowie.
Koronawirus zbiera żniwo! Już 487 zarażonych. TRZY OSOBY ZMARŁY!
W podobnym tonie wypowiadają się ci, którzy współpracowali z Michałem. "Wielki przyjaciel zwierząt, kibic warszawskiej Legii, zawsze uśmiechnięty i życzliwy młody człowiek, pełen pasji i planów na przyszłość. Ciężko nam się otrząsnąć, do końca nie traciliśmy nadziei na szczęśliwe zakończenie. Michałku, na zawsze pozostaniesz w naszych sercach i pamięci. Nie mówimy żegnaj, tylko - do zobaczenia." - napisali na Facebook'u znajomi z Michała z fundacji Koty z Promyka.
Robiła pacjentom testy na koronawirusa. W tym czasie płonął jej dom! Teraz sama potrzebuje pomocy!
Jak opowiadają wolontariusze, zmarły na koronawirusa Michał, zajmował się w celestynowskim schronisku najtrudniejszymi psami. Takimi, z którymi inni sobie nie umieli poradzić. To były duże psy, często z potężnymi zaburzeniami, po przejściach. - Pamiętam, jak przyjechał kiedyś przywieźć tylko karmę do schroniska. I już został z nami... Potem przyjeżdżał w każdą sobotę. Wyprowadzał najtrudniejsze psy. Będzie nam go strasznie brakowało... - nie kryje wzruszenia Melania.