Wszystko odbywa się za pomocą systemu obecności. Wolontariusze odklikują się kartą przy wejściu i wyjściu. Zdaniem opiekunów zwierząt jest on niesprawiedliwy. Polega na arbitralnej, jednostronnej i działającej wstecz interpretacji „kliknięć” na czytniku obecności, a nie na faktycznym sprawdzeniu czasu, jaki wolontariusze spędzili, pracując na rzecz zwierząt.
Działacze mają ze względu na swoje doświadczenie różne kompetencje. Wolontariusze I stopnia zajmują się głównie bezpośrednio swoimi podopiecznymi, np. wyprowadzając psy na spacer. Poświęcają na swoją prace minimum 4 godziny tygodniowo. Wolontariusze II stopnia, to osoby które zajmują się procesem adopcyjnym. Ci, aby utrzymać swój status i kompetencje pracują na rzecz zwierząt nie mniej niż 12 godzin miesięcznie. Problem w tym, że system nie uwzględnia ich pracy poza schroniskiem. A ta jest, jak twierdzą działacze, kluczowa dla sprawnej adopcji zwierząt.
System nie działa
- Wolontariusze poświęcają dużo czasu na pracę na rzecz zwierząt poza schroniskiem. Prowadzimy akcje promocyjne, jeździmy ze zwierzętami na zewnętrzne zabiegi i konsultacje weterynaryjne, socjalizujemy je i uczymy życia w mieście. Na prośbę pracowników schroniska zbieramy dary rzeczowe od warszawiaków. To de facto praca na drugi etat, którą ignoruje dyrektor Strzelczyk. Te godziny nie są uwzględniane w systemie, a jedynie nasza fizyczna obecność w schronisku. Dyrektor wypowiada umowy zasłużonym osobom lub zmienia warunki tych umów. W praktyce może to doprowadzić do paraliżu adopcji, bowiem osoby przeniesione na poziom wolontariusza I stopnia nie mogą prowadzić procesów adopcyjnych. Dyrektora działa tym samym na szkodę zwierząt - twierdzi Szymon Kostiuk.
Polecany artykuł:
Spotkanie z władzami. Dojdzie do porozumienia?
Na poniedziałek, 29 listopada, zaplanowano spotkanie wolontariuszy z przedstawicielami stołecznego Biura Ochrony Środowiska. Działacze chcą przekonać dyrekcję, że system jest niesprawiedliwy i szkodzi schronisku.
Władze miasta twierdzą, że nie ma żadnego konfliktu. - Dyrekcja schroniska wprowadza zalecenia po przeprowadzonej kontroli, która wykazała nieprawidłowości co do godzin przepracowanych przez wolontariuszy. Nie widzę tu żadnego konfliktu, a argument, że zabraknie pracowników do prowadzenia adopcji uważam za nietrafiony. W schronisku jest więcej pracownikow niż zwierząt - powiedziała rzeczniczka urzędu miasta, Monika Beuth-Lutyk.
Polecany artykuł: