Policjanci chcieli go ukarać za wykroczenie drogowe, ale po kontroli okazało się, że lista przewinień tego niby-taksówkarza jest zdecydowanie dłuższa. Nie miał on przy sobie żadnych dokumentów poza polisą OC. Nie był w stanie przedstawić też licencji taksówkarskiej. Po sprawdzeniu okazało się, że toyota carina, którą prowadził, jest kradziona. Dochodzenie przeprowadzone przez śródmiejskich policjantów wykazało, że Grzegorz J. w jednym z pubów prawdopodobnie ukradł kurtkę przypadkowego klienta lokalu, a w kurtce były kluczyki do toyoty. Za zestaw przestępstw - od kradzieży po podszywanie się pod taksówkarza - grozi mu do 10 lat więzienia.
Sprawdź: Afera Wprost. Justyna Pochanke nic nie wiedziała o zachowaniu Durczoka?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail