W czwartek tuż po godz. 22 policjanci otrzymali informację o bombie podłożonej w restauracji przy ul. Chmielnej. Na nogi postawiono wszystkie służby. Ewakuowano kilkadziesiąt osób, a ulicę zamknięto. Pirotechnicy podejrzany pakunek znaleźli w doniczce. Akcja trwała cztery godziny. Znaleziona bomba okazała się atrapą. Identyczna sytuacja miała miejsce w piątek ok. godz. 21. Tym razem pakunek znaleziono pod drzwiami restauracji. "Bomba" okazała się foliową torbą z kablami. Sprawca nie wykazał się jednak sprytem, bo dzwonił ze swojej komórki. Marian K. (44 l.) wpadł jeszcze w piątek. Tłumaczył, że w restauracji pracuje wybranka jego serca. Podkładał atrapy, by załatwić jej wcześniejszy fajrant. Romantyczny gest Mariana K. nie spotka się z wyrozumiałością wymiaru sprawiedliwości. Prokuratura rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Za fałszywe alarmy grozi mu kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy nawet do 8 lat.
WARSZAWA: Wpadł bombiarz z Chmielnej
2012-01-02
2:30
Koniec roku był dla mieszkańców Chmielnej istnym koszmarem. W czwartek i piątek policjanci dostali informacje o bombach podłożonych w jednej z restauracji. Podczas każdej z dwóch akcji mieszkańcy musieli być ewakuowani.