Rafał Trzaskowski wysiadający na zakazie. Wpadka prezydenta w Warszawie
Prezydent Rafał Trzaskowski w środę (6 września) przyjechał w pobliże Ronda Zgrupowania AK „Radosław” pochwalić, ile w Warszawie udało się wyremontować dróg w ciągu wakacji. Na konferencji prasowej wyliczał realizowane tego lata inwestycje: remont ronda i budowę tramwaju do Wilanowa oraz odnowienie kilku ulic. Niestety chwilę wcześniej zaliczył poważną wpadkę. Jego służbowy samochód stanął tuż za znakiem B-36, czyli zakazem zatrzymywania się. Wszystko uchwycił obiektyw fotoreportera.
To nie pierwsza drogowa wpadka prezydenta. W styczniu jego kierowca kilka razy przekroczył dozwoloną prędkość. Rafał Trzaskowski publicznie przeprosił za swojego kierowcę. - Nie ja prowadziłem. Jak pracuję siedząc z tyłu, nie zawsze kontroluję, z jaką prędkością jedzie kierowca. Mimo, że go zawsze uczulam, żeby tego przestrzegał - wyjaśniał wtedy w rozmowie z "SE" prezydent Warszawy. Nagana chyba nie pomogła, bo już na początku marca służbowa limuzyna znowu pędziła ulicami miasta. Do tego stojący na parkingu samochód miał włączony silnik w czasie, gdy prezydent mówił w stacji TVN o kryzysie klimatycznym. Jak tym razem tłumaczy się włodarz miasta? - Łamanie przepisów jest niedopuszczalne. Sprawdzimy, który z kierowców złamał zakaz. Poprzednim razem wobec kierowcy zostały wyciągnięte konsekwencje kadrowe – zapewnia rzeczniczka ratusza Monika Beuth.