Gdy 31-latek krążył po osiedlu i strzelał w powietrze, nie było reakcji. - Myśleliśmy, że ktoś puszcza fajerwerki – mówi nam mieszkaniec bloku przy ul. Bytnara. Grozę wzbudził dopiero w sklepie - Siedziałam na zapleczu, kiedy przybiegł do mnie jeden z pracowników i powiedział, że jakiś mężczyzna wymachuje siekierą. Chciałam dzwonić na policję ale wyjrzałam na sklep i zobaczyłam, że już tu są. Po chwili zorientowałam się, że ten „policjant” ma kominiarkę a w ręku siekierę. Zamarłam... – opowiada kierowniczka mokotowskiego Carrefoura.
Przebieraniec wyraźnie zataczał się, ale… z siekierą w ręku zrobił zakupy, zapłacił i wyszedł. - Kasjerka mówiła mi, że całe życie stanęło jej wtedy przed oczami, kompletnie nie pamięta tego momentu. Nie wie, czy dobrze wydała resztę. Ledwo stała na nogach – mówi nam pani Kasia, która wezwała prawdziwych mundurowych. Zatrzymali 31-latka kilkanaście metrów od sklepu.
Mężczyzna miał przy sobie oprócz siekiery czarnoprochowy rewolwer. Miał też półtora promila alkoholu w organizmie. A w trakcie legitymowania oświadczył, że nikt mu nie zabroni chodzić po sklepie z siekierą i w policyjnej kamizelce – mówi „Super Expressowi” Robert Koniuszy z mokotowskiej policji. Patryk S. usłyszał zarzuty kierowania gróźb karalnych. Ma stawiać się dwa razy w tygodniu na komendzie. Grożą mu dwa lata więzienia.