Ulica Górczewska jest koszmarem kierowców. Trzy pasy jezdni w każdą stronę przy pętli autobusowej zwężają się do jednego pasa - dziurawej prowincjonalnej szosy. Po minięciu dwóch sygnalizatorów świetlnych i ruchliwego skrzyżowania z ul. Lazurową, wąziutka Górczewska dochodzi do granicy miasta, gdzie... rozszerza się. Efekt? Potworne korki i wściekłość kierowców. To się jednak wreszcie zmieni.
Bez przetargu
Grunty wzdłuż wąskiej Górczewskiej już są wykupione, a budynki wysiedlone. - Za kilka dni otrzymamy od wojewody mazowieckiego pozwolenie na budowę - cieszy się Agata Choińska (31 l.), rzecznik Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych.
Wykonawcą inwestycji będzie Zakład Remontów i Konserwacji Dróg, dzięki czemu nie trzeba ogłaszać czasochłonnego przetargu i rezerwować czasu na ewentualne protesty przegranych uczestników konkursu.
- Prace ruszą, gdy tylko zrobi się cieplej. Poszerzoną Górczewską kierowcy pojadą jeszcze w tym roku - obiecuje Agata Choińska.
Brak kasy, zły projekt...
Wąskie gardło na Górczewskiej to symbol bezradności urzędników. Cała ulica - od Młynarskiej do pętli na Jelonkach - została poszerzona już sześć lat temu. Przez ten czas kierowcy utykali w wąskim gardle i klęli na czym świat stoi. "Super Express" pisał o tym wielokrotnie. Powodem opóźnień był brak funduszy, a następnie zły projekt. Teraz wreszcie kierowcy odetchną z ulgą.
Długa modernizacja
Górczewska była poszerzana etapowo. Najpierw, w latach 90., między Młynarską a budowaną wtedy al. Prymasa Tysiąclecia. Następnie poszerzono ją do Powstańców Śląskich, gdzie budowę blokowały dwa stare bieda-domki. W 2006 roku trzy pasy w każdą stronę dosięgły aż pętli autobusowej. Od tamtej pory drogowcy nie potrafili poradzić sobie z przebiciem arterii aż do granic miasta.