Żelechów. Przerażająca relacja 33-letniej Pauliny. Pijany ksiądz zmasakrował dwie osobówki
Przy ulicy Długiej w Żelechowie wieczorową porą w czwartek (16 marca) zaroiło się od służb. Na miejscu pojawiło się kilka zastępów z Ochotniczej Straży Pożarnej, radiowozy policyjne oraz zespoły ratownictwa medycznego. Co się wydarzyło? – Policjanci ustalili, że kierujący seatem zderzył się z hondą, a następnie uderzył w zaparkowanego volkswagena, był nietrzeźwy. Kierowca został przebadany alkomatem, a wynik to ponad dwa promile. W sprawie jest prowadzone postępowanie, policjanci wykonują czynności z jego udziałem – mówi w rozmowie z "Super Expressem" asp. szt. Katarzyna Zych z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim.
Skontaktowaliśmy się z poszkodowaną kobietą, która opowiedziała nam co się wydarzyło. Jej relacja jest wstrząsająca. – Stałam na poboczu. Widziałam, że z naprzeciwka jedzie jedno auto, z drugiej strony, kolejne. Mój syn stał przy bramie i czekał, aż auta przejadą. W pewnym momencie kierujący jednym z pojazdów uderzył najpierw w mój samochód, potem ten drugi. Wpadłam na ogrodzenie koleżanki – mówi kobieta, która nadal odczuwa skutki tego zderzenia.
– Za kierownicą siedział ksiądz z lokalnej parafii. Podobno wydmuchał ponad trzy promile. To cud, że nikt nie zginął. To cud, że ksiądz uderzył w moje auto, a nie mojego syna. Jakub mógłby zginąć na miejscu! – dodaje kobieta.
Jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte? Co teraz czeka kapłana? – Duchowny zostanie wezwany do kurii w przyszłym tygodniu na rozmowę, podczas której usłyszy decyzje władzy kościelnej, dotyczące sankcji karnej, jak też konieczności podjęcia odpowiedniej terapii – przekazał nam ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej.