Tego dnia 33-latek był umówiony do fryzjera. Miał zaraz wrócić. Ale w ogóle tam nie dotarł. Na skrzyżowaniu Patriotów i Zbójnogórskiej, kierująca bmw skręcała w lewo i wymusiła pierwszeństwo. Motocyklista nie wyhamował i wbił się w niego z impetem. Siła uderzenia była tak ogromna, że maszyna odbiła się od auta i wyleciała w powietrze. Jej zgliszcza spadły po drugiej stronie ulicy. Mężczyzna natomiast uderzył o maskę samochodu, z głowy spadł mu kask, a ciało wylądowało pod autem. Na miejsce natychmiast wezwano służby. - Policjanci otrzymali zgłoszenie o wypadku i udali się na miejsce - informuje Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji. Przyjechała też załoga pogotowia. Ratownicy kilkanaście minut reanimowali mężczyznę, ale nie udało się im przywrócić mu funkcji życiowych. Mieszkańcy miejscowości są wstrząśnięci tym co się stało.
Jak sami mówią w tym miejscu non stop szaleją na motorach. - Szkoda człowieka. Ale to naprawdę przechodzi ludzkie pojęcie. Jeżdżą na tych ścigaczach, jak wariaci Widać, że życie im niemiłe. Jakby jeździli trochę wolniej, to nikt by nie ginął na drogach – mówi pani Stanisława. Mężczyzna, który zginął był wspaniałym mężem i ojcem. Osierocił córeczkę. - Zginął bardzo młody człowiek, ojciec maleńkiego dziecka, wspaniały przyjaciel. Nie zasłużył na taką śmierć – piszą przyjaciele.