WARSZAWA: Wszedł na dźwig, bo wyrzucili go z pracy - ZDJĘCIA

2011-12-10 2:00

Nie zejdę na dół, dopóki nie dostanę tego, czego chcę! - krzyczał 26-letni pracownik budowy przy ul. Jana Kazimierza na Woli. Mężczyzna po godz. 14 wszedł na blisko 32-metrowy żuraw za nic w świecie nie chciał z niego zejść. Jak ustalił "Super Express", robotnik chwilę wcześniej razem z paroma kolegami został wyrzucony z pracy. Nie dostał za nią pieniędzy i chciał wypłaty.

To była dramatyczna akcja na wysokości. 26-latek pracował przy budowie nowego budynku przy ul. Jana Kazimierza od około 3 miesięcy. Prawdopodobnie wczoraj dowiedział się, że został zwolniony. Tuż po godz. 14 wdrapał się więc na olbrzymi żuraw i nie chciał się stamtąd ruszyć.

Na miejsce natychmiast przyjechali: straż pożarna, policja oraz wyszkoleni negocjatorzy, którzy próbowali namówić desperata do zejścia na dół. Niestety bezskutecznie. Mężczyzna stał kilkadziesiąt metrów nad ziemią przez dobrych kilka godzin. Pojawiła się też grupa wysokościowa ze specjalnym sprzętem. W obawie, że 26-latek spadnie lub skoczy, na ziemi rozłożono specjalny materac.

W końcu tuż przed godz. 19 robotnik powoli zaczął schodzić z dźwigu, a wyglądało to naprawdę dramatycznie. Nic mu się nie stało. Karetką na sygnale został zabrany do szpitala na badania. - Mężczyzna był pijany. Miał promil alkoholu we krwi - tłumaczy Joanna Banaszewska ze stołecznej policji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki