Warszawa. 37-latek postanowił wykąpać się w Wiśle i prawie umarł
W poniedziałek, 12 czerwca, dyżurny Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie otrzymał niepokojące zgłoszenie. Przypadkowy świadek zauważył w Wiśle, w rejonie Mostu Poniatowskiego, mężczyznę porwanego przez nurt. Czytaj dalej.
Mundurowi ruszyli na pomoc i wyłowili go z rzeki. 37-latek był przemarznięty i wyczerpany. To cud, że ktoś go zauważył, wezwał pomoc i nie było na nią za późno. Jak wytłumaczył policjantom: "Chciał zbadać dno i głębokość Wisły, jednak w pewnym momencie zabrakło mu sił i poczuł że silny nurt rzeki go porywa". Na brzegu otrzymał pomoc medyczną. Był trzeźwy.
Tym razem historia skończyła się szczęśliwie, jednak nie bez powodu przy zejściach do Wisły można zobaczyć ostrzeżenia, by do niej nie wchodzić.
- Rzeki są bardzo niebezpiecznymi zbiornikami wodnymi. Według policyjnych statystyk to właśnie w nich topi się najwięcej osób. Jeśli jednak już decydujemy się do niej wejść na własną odpowiedzialność i w miejscu do tego niewyznaczonym, to musimy zapewnić odpowiednią asekurację w postaci boi i sprzętu ratunkowego. Nie należy też wchodzić do wody po zmroku, w złych warunkach atmosferycznych i po spożyciu alkoholu - mówi nam mł. asp. Aleksandra Wasiak z Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie. - Trzeba znać swoje możliwości i ich nie przeceniać, ponieważ w zderzeniu z żywiołem z łatwością można stracić życie - dodaje.