Na ul. Oliwską przyjechało pogotowie gazowe. Robotnicy bez słowa wyjaśnień wyłączyli gaz w czterech blokach. - Zostaliśmy bez ogrzewania i ciepłej wody - mówi ze łzami w oczach Elżbieta Wierzbicka (45 l.). - Nawet nie mogę ugotować dzieciom obiadu - dodaje. - Żeby móc napić się herbaty, musiałem jechać i kupić czajnik elektryczny. By dzieci nie marzły, przywiozłem od znajomych grzejnik na prąd. Siedzimy w kocach, żeby się nie przeziębić - załamuje ręce Jan Wierzbicki (48 l), mechanik
Inspektorat Nadzoru Budowlanego zlecił gazowni wyłączenie dostaw gazu, bo niedrożne są kominy tych bloków. - Gdy w lipcu okazało się, że przewody kominowe są niedrożne, wezwaliśmy firmę kominiarską, ale ta rozgrzebała robotę i poszła sobie - tłumaczy Joanna Hajdacka z zarządu wspólnoty mieszkaniowej. - Dzisiaj o 16.30 mają przyjść kominiarze i zdecydują, czy można przynajmniej w części lokali podłączyć gaz - dodaje.
- Nie znam tej sprawy. Zarządca w takiej sytuacji powinien być powiadomiony o wyłączeniu gazu i przekazać tę informację mieszkańcom. Musimy sprawdzić dokumenty i wyjaśnić to - tłumaczy Emilia Tomalska, rzecznik Mazowieckiej Spółki Gazownictwa.
Pogoda ma się zmienić z dnia na dzień. Jeszcze w tym tygodniu mają nadejść kilkunastostopniowe mrozy, a ponad 70 rodzin nie będzie miało ogrzewania.