Piotr Naimski, pełnomocnik rządu PiS do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, w Sejmie spędził dwie kadencje wybierany jako poseł z okręgu nowosądeckiego. Tym razem polityk, od początku swojej kariery związany z Antonim Macierewiczem, wystartował w Warszawie - z wysokiego, czwartego miejsca na liście PiS. I wszystko wskazywało na to, że będzie to tzw. "miejsce biorące".
Wydawało się też, że podczas kampanii wyborczej robił wszytko, co należy: były liczne plakaty i banery, było też uroczyste oddanie do użytku gazociągu dostarczającego błękitne paliwo do Elektrociepłowni Żerań. To ostatnie było szczególnie ważne, gdyż odnosiło się do będącej ostatnio na topie ekologii. Mimo to głosowało na niego 5900 warszawiaków, co okazało się siódmym wynikiem wśród stołecznych kandydatów PiS.
Polecany artykuł:
I chociaż siódemka jest uznawana za cyfrę fartowną, w tym wypadku okazała się jednak pechowa. Dlaczego? Bo w Warszawie partia Jarosława Kaczyńskiego dostała tylko sześć miejsc! W ten sposób Piotr Naimski zajął miejsce "pierwsze nie biorące" i znalazł się poza Sejmem.