W sierpniu minionego roku mieszkanka Sulejówka wybrała się na wakacje. Dom pozostawiła pod opiekę mężczyzny, który pod jej nieobecność miał wyremontować w nim kilka pomieszczeń. Kobieta nie przypuszczała, że po powrocie czekać będzie na nią niemiła niespodzianka. Ze szkatułki, którą trzymała w sypialni, zniknęła biżuteria warta niemal 70 tys. złotych!
NIE PRZEGAP: Paw ucieka ulicami Warszawy. Chciał nawet wtargnąć do premiera Morawieckiego! [ZDJĘCIA]
Warto zaznaczyć, że w tym pomieszczeniu nie miało być prac remontowych. Zrozpaczona kobieta natychmiast zgłosiła sprawę na policję. Funkcjonariusze od razu rozpoczęli żmudne i skrupulatne ustalenia, kto pojawiał się w domu pod nieobecność właścicielki.
- Policjanci przesłuchali w tej sprawie kilkanaście osób. Funkcjonariusze pobrali odbitki linii papilarnych od osób mogących mieć związek z przestępstwem. Trop jednak od początku prowadził do wykonującego remont mężczyzny - przekazał st. asp. Marcin Zagórski z policji w Mińsku Mazowieckim.
Po kilku miesiącach przyszła długo oczekiwana ekspertyza. Potwierdziła ona, że odciski palców znalezione na szkatułce z biżuterią należą do 33-letniego mieszkańca Ząbek, który remontował wówczas dom.
Mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży. - Nie przyznał się do tego czynu. Sprawą zajmie się teraz sąd - przekazał st. asp. Marcin Zagórski.