Trzecia rozprawa w sprawie tragicznego wypadku autobusu na moście Grota-Roweckiego rozpoczęła się w poniedziałek 21 marca punktualnie o godzinie 10. Oskarżonemu w tym procesie Tomaszowi U. grozi nawet 12 lat więzienia. W katastrofie zostało rannych 20 osób, jedna kobieta zmarła. Kierowca był wówczas pod wpływem narkotyków.
Poszkodowane osoby wystąpiły w sądzie jako świadkowie. Swoją historię opowiedziała m.in. 48-letnia Aneta, która do dzisiaj zmaga się z problemami zdrowotnymi.
– Stałam najbliżej kierowcy, zaraz obok pierwszych drzwi. Nie pamiętam samego upadku, bo uderzyłam się w głowę i straciłam na chwilę przytomność – opowiada Aneta. – Obudziłam się na podłodze autobusu. W wypadku złamałam miednicę i dziewięć żeber. Miałam obite płuco i rozciętą potylice. Miałam również wyrwany bark z ramienia. Dużo czasu spędziłam w szpitalach i nadal oczekuję na ostatnią operację – tłumaczyła Aneta (48 l.).
Pani Agata (37 l.) rozpłakała się, odpowiadając na pytania sędziego Wojciecha Małka. W chwili wypadku była w ciąży. – Myślałam, że straciłam dziecko. Bolał mnie brzuch. Mój mąż upadł obok mnie, nie byliśmy w stanie się podnieść, a kierowca krzyczał: „Uciekajcie” – łkała.
Pasażerka niemal straciła życie w wypadku. W trakcie rozprawy udało nam się porozmawiać z Violettą Łazarską, która podczas katastrofy wypadła z okna autobusu. – Dosłownie wyleciałam przez okno autobusu na nasyp ziemny. Przygniotła mnie nieprzytomna kobieta, która spadła na mnie. Wyczołgałam się spod niej i na czworaka doszłam do osób, które udzieliły mi pomocy. Miałam zdartą skórę na plecach i powbijane szkło w głowę – opowiada nam kobieta.
Na sali rozpraw tego dnia zabrakło Tomasza U., który w związku z problemami zdrowotnymi nie mógł pojawić się na miejscu. Przypominamy, że kierowcy feralnego autobusu grozi 12 lat więzienia. Kolejna rozprawa już w kwietniu.
Polecany artykuł: