Wylecieli w powietrze jak lalki! 23-latek wjechał na przejściu w Wyszkowie w grupę pieszych
Policjanci z Wyszkowa zatrzymali 23-latka, który na przejściu dla pieszych wjechał w grupę osób, a następnie uciekł z miejsca wypadku. Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę, 7 sierpnia, przed godz. 3, na ul. Kościuszki, ale mundurowi poinformowali o nim dopiero w środę. Na pasy weszły w feralnym momencie cztery osoby, które najwyraźniej nie spodziewały się tego, że zbliżający się do nich srebrny ford wcale nie zacznie zwalniać, tylko uderzy w troje z nich ze znaczną prędkością, nawet się nie zatrzymując. Poszkodowani, tj. 38-letnia kobieta oraz 30-letni i 37-letni mężczyzna wylecieli w powietrze, po czym upadli na drogę, odnosząc liczne obrażenia. Najpoważniejsze z nich stały się udziałem ostatniego poszkodowanego, który razem z pozostałą dwójką trafił do szpitala, ale w stanie zagrażającym życiu. Towarzyszący rannym mężczyzna zdołał uniknąć uderzenia, a później powiedział mundurowym z Wyszkowa, że potrącił ich srebrny samochód - jak się okazało, to wystarczyło, by namierzyć jego kierowcę.
Dalsza część tekstu pod wideo z potrącenia pieszych w Wyszkowie i zatrzymania 23-latka.
- Porzucone rozbite auto zostało odnalezione przez policjantów ogniwa patrolowo-interwencyjnego na ul. Miłej w Wyszkowie. To pomogło również ustalić, kto mógł kierować osobówką, ponieważ mundurowi kilka dni wcześniej legitymowali kierowcę forda - mówi komisarz Damian Wroczyński, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie.
Czytaj też: Małżeństwo zginęło pod Garwolinem. Ich motocykl staranował 44-latek z Warszawy [NOWE FAKTY]
23-latek został zatrzymany w niedzielę, 7 sierpnia, w godzinach porannych. W jego organizmie było ponad pół promila alkoholu, co tłumaczył początkowo tym, że w sobotę wieczorem pił wódkę i piwo, a jego auto prawdopodobnie zostało skradzione. Jednak po tym jak usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego, będąc w stanie nietrzeźwości, gdzie obrażenia jednego z poszkodowanych stanowiły ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, a także ucieczki z miejsca wypadku, mężczyzna przyznał się do winy. We wtorek został tymczasowo aresztowany, a w przypadku udowodnienia popełnienia przestępstw grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi i kara finansowa.