Tajemnica morderstwa Amerykanki
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie, w piątek 10 lutego odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Karlowi Pfefferowi. 26-latek oskarżony jest o morderstwo swojej matki Gretchen, która miała podwójne obywatelstwo – polskie i amerykańskie. Kobieta mieszkała z nim w bloku na warszawskim Żoliborzu. To tam, dwa lata temu, Karl miał udusić matkę poduszką i poćwiartować zwłoki. Zdecydował, że ciało umieści w niewielkich paczkach i zrzuci do Wisły z mostu w Nowym Dworze Mazowieckim. Dojechać tam miał taksówką na aplikację.
Łukasz wiózł mordercę z matką w walizce?
W piątek, przed sądem stanęli ważni świadkowie w tej sprawie… swoje zeznania przedstawił kierowca taryfy, którą Karl dojechał na miejsce i wędkarz, który kilka miesięcy później wyłowił z Wisły paczkę, w której prawdopodobnie znajdowała się część ciała Gretchen.
- Nie pamiętam oskarżonego. Nie kojarzę tego kursu, bo miałem ich wiele, a to było dawno. Nie zauważyłem wtedy nic nadzwyczajnego – tłumaczył przed sądem Łukasz Chojnacki (35 l.), kierowca taksówki. Karlowi to jednak nie wystarczyło. - Czy nie czułeś jakiegoś dziwnego zapachu? Nie pamiętasz, że wiozłeś Amerykanina tak daleko? Nie poznajesz mnie? - dopytywał, wyraźnie podirytowany 26-latek.
Prawdziwy spektakl rozegrał się jednak dopiero wtedy, gdy na salę wszedł wędkarz, który dokładnie opisał jak wyłowił z Wisły paczkę z rzekomym ciałem.
- W czerwcu byłem na rybach pod mostem Józefa Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim. Byłem sam na łódce i w okolicach drugiego filaru wyłowiłem paczkę o wymiarach 30 na 40 centymetrów. Miała grubość 10-15 centymetrów. Paczka była oklejona brązową, szeroką taśmą klejącą i owinięta metalową siatką. Paczka była ciężka, ważyła około trzy kilogramy – zeznał pan Michał.
Co wędkarz wyłowił z Wisły?
Karl, gdy usłyszał ile mogła ważyć paczka, wyraźnie się zdziwił. Dopytywał świadka, czy aby na pewno to były trzy kilogramy. Prosił o dokładne parametry wędki, dzięki której wędkarz wyłowił paczkę, nawet o jej numer seryjny. Chciał też, żeby pan Michał narysował to, co wyłowił z rzeki. Sędzia się jednak na to nie zgodziła.
Paczka wróciła do rzeki
Niestety wędkarz postanowił wyrzucić pakunek z powrotem do Wisły. Nie chciał zaglądać do środka. - Zdjąłem ją przy burcie z haczyków i ona opadła na dno. Nie dryfowała po rzece. Od razu poszła na dno. Nie wiedziałem co się w niej znajduje – dodał pan Michał. Kilka dni później, mężczyzna miał usłyszeć przypadkiem rozmowę policjantów, którzy zajmowali się poszukiwaniami ciała Gretchen. Powiedział, że niedawno coś takiego wyłowił. Mundurowi poprosili mężczyznę, by pokazał gdzie znalazł pakunek. Niestety mimo wizji lokalnej z udziałem wędkarza i usilnych działań wodniaków z sonarami, do dziś nie udało się odnaleźć szczątków Amerykanki.
Karl oskarżony
Karl Pfeffer został zatrzymany w Stanach Zjednoczonych i przez agentów FBI przekazany do dyspozycji polskich organów ścigania. O zabiciu swojej matki i wyrzuceniu ciała do rzeki miał powiedzieć swojej kuzynce. To rozpoczęło cały proces, podczas którego 26-latek usłyszał zarzut morderstwa. Grozi mu dożywocie.