Rodos. Mieszkanka Warszawy przeżyła horror na greckiej wyspie
Pożary, które ograniczały się do górzystych rejonów wyspy Rodos, bardzo szybko rozprzestrzeniły się w sobotę (22 lipca) w kierunku wybrzeża. Jęzory ognia zbliżyły się do hoteli, z których natychmiast ewakuowano turystów. Wśród nich jest mnóstwo Polaków.
– Wczoraj rano (w sobotę 22 lipca red.) dostaliśmy grecko-angielski komunikat na telefony, że w wioskach kilka kilometrów oddalonych od naszego hotelu jest niebezpiecznie – w związku z szalejącymi pożarami. To jeszcze nie dotyczyło nas. Dopiero kilka godzin później dostaliśmy kolejną wiadomość, że mamy się spakować i mamy być gotowi do ewakuacji – opowiada nam pani Joanna.
„Prosimy o przygotowanie do ewakuacji z terenu hotelu i stosowanie się do zaleceń pracowników hotelu” – brzmiała wiadomość wysłana przez biuro podróży Rainbow.
Po kobietę i innych turystów, którzy spędzali wakacje w miejscowości Pefki, oddalonej o 50 km od Rodos, przyjechały autokary. Wszystkich podróżnych zabrano z walizkami i przetransportowano do innych hoteli. – Miejsce, w którym jesteśmy, bardzo szybko zapełniło się innymi turystami. Hotel ma dwa razy więcej ludzi niż standardowo – około 3500. Nie wiemy, czy loty zostaną odwołane, czy nie. Moje wakacje się już skończyły. Czekamy na dalsze informacje – dodaje dalej.
– Mieliśmy takie szczęście, że nas powiadomili o ewakuacji odpowiednio wcześniej. Inni nie mieli czasu na spakowanie, zabierali turystów z plaży, podstawiali pod plaże stateczki, na ulicach stały autokary. Policja kierowała ruchem, wszystkie ulice były pozamykane dla ruchu samochodowego, puszczali jedynie autobusy. Niektórzy trafiali do sal gimnastycznych – opowiada.
Jak słyszymy, rezydenci Rainbow, spółki, z którą poleciała na wakacje pani Joanna, ale jak również Ministerstwo Spraw Zagranicznych, monitorują sytuację. Pomimo chaosu, cały czas trwają ewakuację. – Na miejscu są cały czas podstawiane autokary, przede wszystkim w miejscowości Lindos, skąd osoby są przewożone w bezpieczne miejsca. Część osób podjęła też próbę przemieszczania się w bezpieczne miejsce na własną rękę. Cały czas monitorujemy sytuację i informujemy na bieżąco o jej rozwoju – zapewniał wiceszef MSZ, Paweł Jabłoński w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Temperatury w Grecji przed weekendem przekroczyły 40 kresek. W piątek w południe w Attyce w okolicach Aten odnotowano 41 stopni Celsjusza, a 44 stopnie w Tesalii w centrum kraju. Meteorolodzy ocenili w piątek (21 lipca), że sobota i niedziela "mogą być najgorętszym lipcowym weekendem od 50 lat". Aktualnie temperatura w Rodos, w którym przebywa pani Joanna, sięga nawet 45 stopni Celsjusza.
Sytuacja jest dynamiczna i zmienia się z sekundy na sekundę.
Polecany artykuł: