Wyniki kontroli w schronisku Na Paluchu. Ostry zwrot, jeden z wolontariuszy odpowie w sprawie karnej
Wracamy do sprawy konfliktu na linii wolonatriusze - dyrekcja "Palucha". Zaskakujące wyniki kontroli przeprowadzonej w schronisku. Jak wynika z raportu opublikowanego przez Biuro Informacji Publicznej, w placówce dochodziło do nieprawidłowości.
- Formalnie rzecz ujmując, mamy już jedną sprawę karną, gdyż jeden z wolontariuszy złożył zawiadomienia na drugiego wolontariusza, że ten zdefraudował pieniądze, które teoretycznie miały być zbierane na jednego z podopiecznych schroniska. Ta sprawa jest w tej chwili badana – powiedziała „Super Expressowi” Magdalena Młochowska, Dyrektor Koordynator ds. zielonej Warszawy zajmująca się sprawą schroniska. - To zwróciło uwagę osób dokonujących kontroli i analizowali to zagadnienie podczas kontroli. Tylko w momencie, w którym trwała kontrola na różnych stronach trwały zbiórki w wysokości pół miliona złotych. Natomiast my jako schronisko nigdy na takie zbiórki nie wydawaliśmy zgody i nigdy do tych zbiórek nie był podawany numer konta schroniska - dodała dyrektor. Zdaniem urzędników schronisko powinno być informowane o każdej ze zbiórek.
Agata Malarska, jedna z wolontariuszek i współprzewodniczących Rady Dialogu Społecznego ds. Palucha odpiera zarzuty. - Te pierwsze zrzutki odciążały kosztowo schronisko - za nie kupowana była przede wszystkim karma, zewnętrzne konsultacje i zabiegi weterynaryjne. Te drugie wynikały z odruchu serca, chęci pomocy osobom adoptującym od nas zwierzęta. Często takie wsparcie jest wpisane w decyzję o adopcji. Miasto o tych zrzutkach/bazarkach i ich celach wiedziało od co najmniej 3 lat. Była o tym mowa na RDS – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Malarska.
Kontrola doszukała się też nieprawidłowości w procedurach adopcyjnych. - W zaleceniach pokontrolnych zwrócono nam uwagę, że powinniśmy mieć większą kontrolę nad tym, kiedy zaczyna i kiedy kończy się proces adopcyjny. Formalnie wygląda to tak, że teraz wszystkie ogłoszenia adopcyjne mają podane do kontaktu telefony wolontariuszy. Przez to my jako schronisko nie mamy wiedzy kiedy proces adopcyjny się zaczął - powiedziała dyr. Młochowska. - Chcielibyśmy aby tym pierwszym kontaktem był telefon do Biura Adopcji. Pozwoli to włączyć opiekuna w proces adopcji i pozwoli uzyskać statystyki ile jest takich telefonów. Będzie nam też łatwiej podejmować decyzje, które psy powinniśmy bardziej promować - dodała.
Przedstawicielka wolontariuszy odpowiedziała, że podawanie kontaktów do wolontariuszy w ogłoszeniach adopcyjnych było praktykowane przez lata. Dzięki temu oszczędzano czas. Wolontariusz Szymon Kostiuk podkreślił, że Biuro Adopcji nie jest w stanie obsłużyć tylu rozmów dziennie, z których każda może trwać nawet godzinę. - Być może z punktu widzenia urzędnika przyzwyczajonego do pracy w ratuszu taka zmiana jest logiczna, tutaj jednak taka zmiana spowodowałoby paraliż pracy biura, a w efekcie odbiłaby się negatywnie na zwierzętach - wyjaśnił w rozmowie z PAP.