- Stałam z córeczką w wózku mniej więcej na środku autobusu. Nagle kierowca jakby stracił przytomność, skręcił niespodziewanie i autobus runął w dół. Chyba cudem przeżyłam ja i moja córeczka – mówiła nam roztrzęsiona Elwira Dobosz po tym, jak została opatrzona. Skończyło się na ranie kolana.
Przestraszona córeczka mocno tuliła się do jej szyi, gdy wokół na miejscu wypadku roiło się od służb i karetek. Pierwsze ofiary były opatrywane za czerwonym parawanem. Wkrótce na miejscu rozstawiony został namiot polowy, gdzie izolowani byli ranni. To do opatrzonej tam pani Elwiry chwilę później podszedł prezydent Rafał Trzaskowski, który przyjechał na miejsce wypadku...
Zapewnił o opiece psychologicznej i stanie gotowości miejskich szpitali. Pojechał później, już bez kamer, do poszkodowanych, odwiezionych do szpitala Bielańskiego i Praskiego.
- Niestety, jest ofiara śmiertelna. Wyrazy głębokiego współczucia dla rodziny. Jej także zapewnimy natychmiastowe wsparcie – zapowiedział prezydent Warszawy.
Jak udało nam się dowiedzieć, w wypadku zginęła 64-latka.