Jechał akurat samochodem ze znajomym. Coraz wolniej i wolniej.
- Coś się stało. Zatrzymaj! - zażądał od kierowcy, wyskoczył z auta i pobiegł na dół. Zobaczył tragedię – przepołowiony autobus, część z pasażerami jeszcze wisi, ludzie leżą na trawie, jęki, płacz, ktoś krzyczy. Podjeżdżali pierwsi strażacy i karetki.
Kierowca autobusu dziwnie klęczał, oparty łokciami o ziemię i rozmawiał przez telefon.
- Taki obrazek został mi przed oczami. Ale było dużo do roboty, więc straciłem go z oczu. Podtrzymałem młodą kobietę, która wydostała się z wraku i słaniała się na nogach. Wypytałem o imię, sprawdziłem, czy kontaktuje. Podała mi telefon, żebym zadzwonił do jej męża, ale gdy już z nim rozmawiałem, Kasia na moich rękach zemdlała i osunęła się na asfalt. Niestety nie odzyskała przytomności, gdy już oddałem ją w ręce ratowników i przypięta do aparatury odjeżdżała do szpitala – opowiada nam z przejęciem Krzysztof Mirecki, niedoszły kierowca miejskiego autobusu.
KOLEJNE SZOKUJĄCE INFORMACJE NAPŁYWAJĄ Z PROKURATURY PO WYPADKU ... PRZECZYTAJ
Krzysztof Mirecki miał pracować w MZA, ale ostatecznie zrezygnował, dlatego czwartkowy wypadek poruszył go do żywego. Przydały się też umiejętności ratownika drogowego. - Ale po raz pierwszy, aż na taką skalę - przyznaje „Harry”.
Śmierć starszej pasażerki podczas reanimacji, utrata przytomności przez ratowaną 30-latkę Kasię i ogrom ludzkiego bólu tak nim wstrząsnęły, że gdy po jakimś czasie odchodził z miejsca wypadku, popłakał się.
Nie udało nam się dowiedzieć, jaki jest stan pani Kasi. Mamy nadzieję, że powie mu to sama, gdy wyzdrowieje. 19 poszkodowanych w czwartkowej katastrofie na Trasie Toruńskiej trafiło do 10 szpitali. Kilkoro – według naszej informacji - już w weekend będzie mogło wyjść. Stan pięciu osób jest jednak bardzo poważny. Najgorsze rokowania lekarze dają trzem kobietom - 17-latce z urazem kręgosłupa, 40-latce i 46 -latce.
PRZECZYTAJ TEŻ: POTWORNY WYPADEK Z UDZIAŁEM MOTOCYKLISTY W WESOŁEJ.