We wtorkowy wieczór pasażerowie pierwszej linii metra na moment wstrzymali oddech. Na stacji Politechnika doszło do wypadku, który w każdej chwili mógł zakończyć się tragiczną śmiercią na oczach warszawiaków. Jak przekazała w rozmowie z „Super Expressem” sierż. szt. Natalia de Laurans, oficer prasowy Komisariatu Policji Warszawskiego Metra, około 60-letni mężczyzna nagle znalazł się na torach. - Bez udziału osób trzecich spadł na torowisko - poinformowała policjantka.
ZOBACZ TEŻ: Dramatyczny wypadek na Dworcu Centralnym w Warszawie. Kobieta spadła z peronu wprost pod pociąg
Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby pociąg metra był już bliżej stacji Politechnika. Na szczęście w porę udało się wyhamować rozpędzoną maszynę i nie doszło do tragedii.
Na miejsce wypadku natychmiast wezwana została policja i pogotowie ratunkowe. Mężczyzna został ściągnięty z torowiska i przekazany służbom medycznym. Ratownicy zabrali potłuczonego nieszczęśnika do szpitala. Jak udało nam się ustalić, mężczyzna w chwili wypadku był kompletnie pijany! - Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie - przekazał nadkom. Jarosław Florczak z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
ZOBACZ TEŻ: Pogrzeb Jarosława Zielińskiego. A po nim rodzinna wojna o ślub i majątek. Pełne emocji pożegnanie pasjonata Warszawy [GALERIA]
Mężczyzna może więc mówić o ogromnym szczęściu. Cała sytuacja mogła skończyć się zdecydowanie gorzej.
Na czas akcji ratunkowej zamkniętych zostało aż siedem stacji metra, a pociągi kursowały w pętlach Kabaty – Wilanowska oraz Dworzec Gdański – Młociny. Dodatkowo uruchomiona została zastępcza linia autobusowa „ZA METRO” kursująca na trasie: METRO WILANOWSKA – al. Niepodległości – al. Armii Ludowej – Waryńskiego – pl. Konstytucji – Marszałkowska – Andersa – Mickiewicza – PL. WILSONA.