Gdy pytamy o panią Martynę w jej miejscowości pod Otwockiem, okazuje się, że wszyscy ją znają. Nic dziwnego, skoro przez lata była aktywna w lokalnej społeczności. „Ciocię Martynę” - uwielbianą przez maluchy w miejskim żłobku, kiedyś kandydatkę na radną Karczewa, dotknęła potworna tragedia. W wypadku w Grębiszewie w czołowym zderzeniu toyoty i wywrotki zginął jej mąż i dwoje dzieci – Ania (+5 l.) i Adaś (+9 l.). Ją w ciężkim stanie strażacy wycięli ze zmiażdżonej toyoty. Lekarze wciąż walczą o jej życie w szpitalu w Mińsku Mazowieckim.
- Jestem wstrząśnięta tym co się stało i co chwilę oczy zalewają mi się łzami. Trzymam kciuki za Martynę – mówi "Super Expressowi" Małgorzata Freliszka, dyrektorka miejskiego żłobka w Otwocku.
Mieszkańcy rodzinnej miejscowości wspominają, jak kilka lat temu to Martyna i jej mąż ratowali inną rodzinę z płonącego samochodu. Gdy jechali do domu, zauważyli na drodze płonące auto i jego spanikowanych pasażerów – rodziców z małym chłopcem.
Zobacz koniecznie: Dzieciaczki były zmasakrowane. Kierowcy urwało nogi. Wstrząsająca relacja świadków wypadku w Grębiszewie
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć.
- Mąż złapał gaśnicę i pobiegł do bmw, a ja zabrałam młodą matkę i jej synka do naszego samochodu, gdzie byli bezpieczni – opowiadała wtedy o tym zdarzeniu Martyna.
Wtedy udało się uratować wystraszoną rodzinę i ugasić pożar auta. Po kilku latach dramat na drodze dosięgnął i ją. Jej rodzinie nie udało się już niestety pomóc… Gdy na miejsce wypadku w Grębiszewie dotarli ratownicy i strażacy, biło już tylko jej serce. Córeczka, synek i mąż nie przeżyli.
Przeczytaj także: Masakra w Grębiszewie. Tata z dziećmi zginęli, mama walczy o życie [ZDJĘCIA]
- Gdy chodzę korytarzami żłobka, wciąż widzę Martynę przebraną za pingwina lub strażaka, gdy opowiada coś dzieciom. Dzieci ją uwielbiają. Podziwiam jej dobroć i kreatywność. Wierzę, że da radę – mówi przełożona pani Martyny i ma w oczach łzy.