Wypadek w Ossowie. Szaleniec jadący pod prąd rozjechał mi rodzinę

2014-07-29 0:27

Pod Wołominem od soboty mówi się tylko o tym wypadku. Mateusz O. (20 l.), który cudem przeżył czołowe zderzenie dwóch aut w Ossowie, pamięta każdy szczegół. Jak mówi, fiat, który zderzył się z jego samochodem, pędził pod prąd, a kierowca nawet nie próbował hamować. Mateusz w wypadku stracił dwóch kuzynów. - Miałem nadzieję, że to tylko zły sen - opowiada ze łzami w oczach.

W sobotę po południu Mateusz O. (20 l.) z Turowa, jego kuzyn Kamil P. (†19 l.), kuzyn Mariusz K. (†39 l.) i jego syn Dominik K. (19 l.) spotkali się, by przetestować nowe auto Mateusza. - Kamil miał prawo jazdy i planował kupno samochodu. Wsiedliśmy w moją hondę, żeby zobaczył, jak się nią jeździ - opowiada 20-latek. Przejechali kilka kilometrów przez sąsiedni Ossów, gdy nagle zauważyli jadącego pod prąd fiata.

- To auto pędziło w naszym kierunku. Kamil odbił w prawo, żeby zjechać na pobocze. Ale ten fiat skręcił w tę samą stronę i wbił się w nas... Wyszedłem z wraku i zacząłem wołać o pomoc - wspomina roztrzęsiony Mateusz. Bilans wypadku był tragiczny. Mariusz K. zginął na miejscu, jego syn z pogruchotaną miednicą trafił do szpitala, a nieprzytomnego Kamila zabrało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Chłopak miał urazy mózgu, płuc i połamane prawie wszystkie kości. W niedzielę zmarł. Wypadku nie przeżył też kierowca fiata brava Paweł O. (†24 l.) z Wołomina, a jego brat Sławek (34 l.) i trzy koleżanki, z którymi wracał znad rzeki, trafili do szpitala.

Przeczytaj: Wypadek w Ossowie. Śmiertelna czołówka; trzy osoby zginęły

- Ktoś mi opowiadał, że jak wyciągnęli tego kierowcę, to w ręce jeszcze trzymał butelkę z piwem - mówi Mateusz. Jednak matka kierowcy fiata nie dopuszcza takiej myśli. - Na pewno był trzeźwy. Mój syn dopiero wyszedł z więzienia, nie zrobiłby takiego głupstwa - mówi zrozpaczona kobieta. Sprawę badają śledczy. - Będzie sekcja zwłok, która potwierdzi, czy kierowca był trzeźwy, czy nie - mówi asp. Robert Opas z Komendy Stołecznej Policji. Wiadomo, że Paweł O. nie miał przy sobie prawa jazdy. - Moim braciom życia nie wróci żadne śledztwo. Znałem ich całe życie, wychowywałem się z nimi. Ciągle się łudzę, że to był tylko zły sen - wyznaje Mateusz O.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki