Wypadki w Warszawie. Śmiertelnie niebezpieczne miejsce dla pieszych w alei KEN. Tego przejścia boją się mieszkańcy [GALERIA, AUDIO]

2017-06-02 11:19

Przejście dla pieszych w alei KEN przy ul. Telekiego – tego miejsca boi się wielu mieszkańców Ursynowa. W środę samochodów potrącił tutaj kobietę z dzieckiem, w marcu na tych samych pasach zginął 49-latek. Lokalni aktywiści są oburzeni.

Aleja Komisji Edukacji Naukowej to najważniejsza ulica warszawskiego Ursynowa. Każdego dnia jeździ nią tysiące samochodów. Ulica nie ma mocnych zakrętów, jest długa i prosta. Takie warunki sprzyjają szybkiej jeździe, ale także zwiększają niebezpieczeństwo wypadku. Aleja KEN to także wiele przejść dla pieszych – sporo z nich wciąż nie ma sygnalizacji świetlnej.

Jedna z takich zebr znajduje się przy ul. Telekiego – to czarny punkt na mapie Warszawy. Potwierdza to środowy wypadek. Rozpędzone auto wjechało w kobietę z wózkiem, w którym znajdowało się 4-letnie dziecko. Z obrażeniami trafili do szpitala. Wcześniej na samych tych pasach zginął 49-letni mężczyzna, który przechodził przez ulicę wraz z ojcem.

Lokalni aktywiści są oburzeni biernością władz. Według nich miasto wielokrotnie obiecywało, że zajmie się sprawą.

- Niestety, miasto zrobiło bardzo niewiele. Bardzo powoli trwają jakiekolwiek zmiany - informuje Antoni Pomianowski, z Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa i dodaje: - Od dawna już proponujemy rozwiązanie, które stosuje się w wielu krajach, czyli wyniesione przejścia dla pieszych. Są wyższe i mniej agresywne niż progi zwalniające. Pozwalają przejechać przepisową prędkością, ale jednocześnie zmuszają kierowcę do większej koncentracji.

ZDM zamontował na Ursynowie kilka sygnalizacji świetlnych i wybudował aktywne przejścia dla pieszych, dzięki którym ma być bezpieczniej. Według działaczy społecznych to wciąż za mało.

- To dalej nie jest podejście kompleksowe – mówi Pomianowski.

Skrzyżowanie al. KEN z ul. Telekiego znajduje się w trzydziestce najniebezpieczniejszych miejsc w stolicy.

Posłuchajcie też rozmowy reportera Radia ESKA Szymona Kępki z Antonim Pomianowskim i jednym ze świadków środowego wypadku:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają