Sprawa Karoliny B. Sąd skazał ją na 15 lat
Na sali sądowej tego dnia nie było Karoliny. Nie została doprowadzona z aresztu, bo na poprzedniej rozprawie złożyła o to wniosek. Widocznie nie chciała być obecna przy ogłaszania wyroku. Sąd nie miał wątpliwości i skazała Karolinę na 15 lat więzienia. Na poczet kary zaliczy jej blisko dwuletni pobyt w areszcie. - Między miłością a nienawiścią granica jest bardzo cienka. Między Igorem i Karoliną rozwijało się uczucie. W pewnym momencie coś zaczęło się psuć. Igor zaczął znikać. Karolina szukała go, jechała w tym celu nawet do Lublina - tłumaczyła sędzia. Jak zaznaczyła, była to toksyczna miłość, a Karolina była skupiona wyłącznie na swoich uczuciach. Są uzasadniając wyrok odniósł się do wydarzeń feralnej nocy 30 kwietnia 2021 r. Linia obrony Karoliny B. polegała na tym, że wybiegła za Igorem, gdy ten opuścił jej mieszkanie. Twierdziła, że wyszedł do apteki po leki uspakajające dla niej. Wtedy wybiegła za nim z nożem w ręku. - Chciałam mu powiedzieć, że apteka jest nieczynna. Nie wiem dlaczego trzymałam nóż – tłumaczyła wcześniej. Sąd odrzucił jej wersję zdarzeń. Uznał, że Igor chciał opuścić Karolinę, a ta wybiegła za nim i celowo zadała cios. Być może oświadczył jej wprost, że to koniec i wyszedł z mieszkania. - To zabójstwo spowodowane toksyczną miłością. Doszło do celowego zadania ciosu, gdy oskarżona już wiedziała, że on ją opuszcza i musi go zatrzymać za wszelką cenę. Tą ceną było właśnie jego życie, dlatego, jest to zabójstwo w zamiarze bezpośrednim - wyjaśniała sędzia Monika Łukaszewicz. - Można powiedzieć, że zatrzymała go w ten sposób na zawsze - dodała.
Karolina B. skazana. Obrona nie zgadza się z wyrokiem
Sędzia odniosła się też do zaskakujących słów matki Igora na poprzedniej rozprawie. Ta prosiła o wymierzenie Karolinie łagodnej kary. - Prawem matki jest wybaczać, a obowiązkiem sądu stać na straży sprawiedliwości" - tłumaczyła sędzia. Dodała, że szansą dla Karoliny, "szansą, której nie dostał Igor" jest to, że żyje.
Obrona zapowiedziała, że nie złoży broni. - Chcemy zmiany kwalifikacji czynu. Uważamy, że wyrok jest zbyt surowy – powiedziała mówi mec. Ewa Waszkowiak, pełnomocniczka oskarżonej. - Policja i prokuratura nie wykonały tu dobrej roboty. Za nieuprawnione uważam też skrótowe podejście do sprawy, czyli że „chłopak, dziewczyna i nóż” i już można mówić o zabójstwie – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem". Na razie nie wiadomo, czy obrona złoży apelację.