W środku nocy, strażnicy miejscy przy ul. Przy Agorze zauważyli kobietę, która wyglądała na zagubioną. Była wystraszona i początkowo nie reagowała na zadawane jej pytania. – Po chwili kobieta odezwała się do strażników miejskich w języku ukraińskim i przekazała funkcjonariuszom dwa paszporty. Jeden należał do niej, drugi do jej siostry – przekazał referat prasowy straży miejskiej.
59-latka miała przy sobie również dwa bilety autobusowe z Ukrainy do Polski, co mogło świadczyć o tym, że niedawno pojawiła się w stolicy. Nie umiała powiedzieć jednak, gdzie znajduje się jej siostra. Nie miała przy sobie większego bagażu, telefonu komórkowego ani numeru do osób najbliższych.
– Na miejsce interwencji wezwano patrol policji i pogotowie ratunkowe. Kobieta nie figurowała w policyjnym systemie jako zaginiona. Nie było również podstaw do umieszczenia jej w szpitalu – dodał strażnik miejski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzaskowski żąda niemożliwego. Desperat w straży miejskiej?! Kraj o Warszawie. Felieton
Strażnicy przetransportowali zagubioną 59-latkę do punktu informacyjnego na Dworcu Zachodnim, bo tam przyjechała z siostrą. Funkcjonariusze liczyli, że na miejscu spotkają najbliższych kobiety.
Kobieta była zmarznięta, więc funkcjonariusze zaprowadzili ja do punktu żywieniowego. W tym czasie udało im się skontaktować się z wolontariuszem, który pomagał siostrze zagubionej kobiety rozwieszać plakaty o poszukiwaniach. Dzięki niemu ustalono, że siostra pierwszą noc postanowiła spędzić w punkcie noclegowym na Dworcu Zachodnim.
Po kilku minutach obie siostry cieszyły się ze szczęśliwego zakończenia tej niewesołej przygody.