Senior błąkał się po Ursusie
Rankiem w czwartek, 24 listopada, przypadkowa kobieta zauważyła, że na ławce przy ulicy Tomcia Palucha w Ursusie siedzi wyziębiony starszy mężczyzna. Podejrzewała, że mógł to być bezdomny. Tego dnia do Warszawy zawitała zima. Temperatura spadła, a na ulicach stolicy pojawił się śnieg. Dłuższe przebywanie w takich warunkach mogło zagrażać zdrowiu, a nawet życiu seniora. Kobieta wezwała więc na pomoc strażników miejskich.
Interwencję podjęli mł. insp. Paulina Jędrzejewska i st. insp. Andrzej Furmańczyk. Już kilka minut później patrol był we wskazanym miejscu. - Nie zastaliśmy tam nikogo, kto mógłby odpowiadać opisowi ze zgłoszenia, ale postanowiliśmy poszukać w najbliższej okolicy. Po chwili, kilkadziesiąt metrów dalej, zauważyliśmy starszego człowieka, który był zziębnięty i przemoknięty. Stał przy ulicy, był bezradny i zdezorientowany - powiedział st. insp. Andrzej Furmańczyk.
Strażnicy zabrali mężczyznę do radiowozu i umieścili w ogrzewanym przedziale przewozowym. Tam dodatkowo okryli go kocem termicznym i wezwali pogotowie ratunkowe. Nawiązanie kontaktu z seniorem zajęło funkcjonariuszom trochę czasu.
- Był wyraźnie splątany i zagubiony. Nie orientował się, gdzie się znajduje i co robi w tym miejscu. Tak jakby ktoś wyłączył mu pamięć. Początkowo nie umiał powiedzieć nic o sobie i miejscu swojego zamieszkania - opowiedziała mł. insp. Paulina Jędrzejewska.
75-latek zaginął 3 tygodnie temu!
Gdy senior się ogrzał i uspokoił, strażnicy ustalili, jak się nazywa. Mężczyzna przypomniał sobie datę swojego urodzenia. Miał 75 lat. Przybyli na miejsce ratownicy z pogotowia zbadali mężczyznę, ale nie stwierdzili, by wymagał hospitalizacji. Był po prostu mocno zmarznięty.
Patrol policji, który przyjechał na miejsce interwencji strażników, ustalił wstrząsające fakty. Starszy mężczyzna wyszedł 2 listopada z domu opieki dla seniorów i był poszukiwany jako osoba zaginiona!
- Co robił przez trzy tygodnie, gdzie przebywał, co jadł, gdzie nocował – pozostanie jego tajemnicą. Całe szczęście, że teraz, gdy temperatura spadła, kobieta, która go zauważyła w Ursusie, zadzwoniła do straży miejskiej. Dzięki temu został odnaleziony. Taka wrażliwość na innych to przykład godny pochwały - stwierdził st. insp. Andrzej Furmańczyk.
Po zbadaniu przez ratowników i dopełnieniu formalności przez policjantów strażnicy miejscy odwieźli seniora do domu opieki. Tam przekazali mężczyznę pracownikom socjalnym.