Wszystko działo się w połowie maja. Szeregowy Józef Górecki zatrzymał się o 6:45, żeby zatankować na stacji przy ul. Puławskiej 623 na Ursynowie. Kiedy stał przy kasie zobaczył, że elegancko ubrany mężczyzna kupił butelkę wódki, zapłacił i wyszedł chwiejnym krokiem. Wtedy żołnierz wyszedł za nim żeby sprawdzić, czy przyjechał sam.
Okazało się, że 37-latek w garniturze wsiadł do swojego volkswagena turana i podjechał pod kompresor, żeby napompować koło. Wtedy żołnierz podszedł do niego, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. - Wyczuł od niewyraźnie mówiącego kierowcy wyraźną woń alkoholu. W związku z powyższym, żeby uniemożliwić mu dalszą jazdę, wyjął kluczyki ze stacyjki jego auta i wezwał policjantów. 37-latek namawiał go, żeby oddał mu kluczyki, to on pomału pojedzie do domu. Proponował nawet żołnierzowi, aby go pilotował do domu swoim autem – powiedział podkom. Robert Koniuszy z policji.
Grozi mu odsiadka
Chwile po wezwaniu na miejsce przyjechała policja. Okazało się, że ma 2,5 promila, a kilka lat wcześniej był karany za taki sam wyczyn. Teraz grozi mu nawet 2 lata więzienia.