Mężczyźni poznali się przypadkowo. Obydwaj akurat szukali pokoju na warszawskich Bielanach. Zamieszkali wspólnie w mieszkaniu na trzecim piętrze.
Początkowo wszystko wyglądało normalnie, a Kajetan P. wydawał się sympatyczną osobą. Był miłośnikiem książek, lubił rozmawiać. Mężczyzna przeszedł jednak metamorfozę i zaczął dziwnie zachowywać się.
- Wstawał bardzo wcześnie, o 4 lub 5 rano. Kładł się spać około godz. 21:00. Po pewnym czasie nie miałem już z nim wielkiego kontaktu. Nigdzie nie wychodził. Bardzo dużo siedział w domu. Nikt go nie odwiedzał – mówi jego współlokator.
Kajetan P. zaczął unikać ludzi. Stawał się odludkiem. Zdarzało się też, że wpadał w furię – kiedy kuchnia nie była wystarczająco czysta, denerwował się i był agresywny. Wtedy pan Stanisław zdecydował się wyprowadzić. Nie czuł się w mieszkaniu bezpiecznie.
Niedługo potem, w lutym 2016 roku, Kajetan P. bestialsko zamordował lektorkę języka włoskiego. Pocięte ciało przewiózł do swojego mieszkania na Żoliborzu. Tam je porzucił i uciekł z kraju. Zatrzymano go na Malcie.
Obecnie mężczyzna znajduje się w areszcie. Przypomnijmy, że jest podejrzany o brutalne zabójstwo. Usłyszał także zarzuty w sprawie napaści na psycholog i ranienia strażnika podczas obserwacji psychiatrycznej w areszcie. Grozi mu dożywocie. Niedawno prokuratura zleciła dodatkowe badania, które mają w końcu potwierdzić niepoczytalność Kajetana P.