Pani Sylwia Stępień 14 sierpnia pojechała z trójką swoich dzieci odebrać zamówiony wcześniej aparat słuchowy dla niesłyszącej córeczki. - Dostałam informację, że mogę przyjechać z córką przymierzyć aparat. Ucieszyłyśmy się. Taliyah tak bardzo pragnęła słyszeć- tłumaczy kobieta. Po przymiarkach okazało się, że wszystko pasuje idealnie. Szczęście nie trwało jednak długo. Podczas powrotu tramwajem linii 28 kobieta położyła swoją torebkę przy siedzeniu. Przy rondzie Radosława wysiadając zapomniała o torebce i zostawiła ją w tramwaju razem z nowiutkim aparatem oraz wszystkimi dokumentami. Pani Sylwia zorientowała się, że nie ma torebki, gdy tramwaj ruszył. Próbowała go zatrzymać, ale nie dała rady. - Leciałam za tym tramwajem ze łzami w oczach. Próbowałam go zatrzymać, ale motorniczy pojechał- opowiada zrozpaczona kobieta. Wsiadła do następnego tramwaju i ruszyła, by ratować aparat dla swojej córeczki. Chociaż dogoniła tramwaj na pętli okazało się, że po torbie nie było już śladu. - Ten sprzęt kosztował mnie prawie 8 tys. zł. Jest niezbędny dla prawidłowego słuchu mojej córki. Podjęłam wszystkie możliwe działania, aby ten aparat odnaleźć, ale nikt się nie odezwał – mówi zrozpaczona matka 6-latki. Błaga o pomoc w jego odnalezieniu. - Bardzo proszę wszystkich o pomoc w jego odnalezieniu. Zwracam się też z gorącą prośbą do znalazcy, by oddał aparat, który jest bardzo potrzebny mojej córeczce
Wzruszający apel matki niesłyszącej dziewczynki. Błagam! Pomóżcie mi odzyskać aparat córci
2019-08-22
6:39
Sylwia Stępień (34 l.), mama 6-letniej Taliyah zostawiła przez przypadek w tramwaju kupiony właśnie aparat słuchowy dla swojej córki. Bez niego jej córeczka nie będzie słyszeć. - To był sprzęt na specjalne zamówienie. Zapłaciłam za niego blisko 8 tys., żeby moje dziecko mogło normalnie funkcjonować. I ktoś go ukradł. Teraz moja córeczka nie słyszy - mówi zrozpaczona kobieta. Błaga wszystkich o pomoc w jego odnalezieniu.