- Nagle około drugiej w nocy usłyszałem przeraźliwy huk - opowiada Robert Salwa (38 l.), przedstawiciel handlowy, mieszkaniec pechowego bloku. - Żona poszła sprawdzić, co się stało na górę, a ja wyszedłem na dwór i zobaczyłem, że połowa bloku nie ma ocieplenia - dodaje męż-czyzna.
Tynk wraz z watą szklaną i kołkami odpadł od ściany na wysokości od ósmego do dwunastego piętra i spadł na dół. - Na szczęście była noc i nikomu nic się nie stało. Gdyby to był dzień, mogłoby dojść do tragedii - mówi pan Robert.
Budynek trzeba było zabezpieczyć. Zrobili to w sobotę strażacy, którzy usuwali pozostałą część elewacji. - Strażacy dość długo musieli pracować, by zerwać to, co zostało przy ścianie - mówi pan Robert. Przyczyną odpadnięcia elewacji były warunki pogodowe.