„To zdarzenie miało bardzo nietypowy przebieg” - tak o wypadku w Otwocku z lipca 2020 roku mówili na początku policjanci i śledczy. W letni upalny wieczór ok. godz. 22 Patrycja, Tomasz i dwoje ich znajomych ruszyli autem na plażę nad oddalony o ok. 6 km Świder. Właścicielka auta piła alkohol, więc za kierownicą siedział Tomasz. Też pił, chociaż ponoć mniej (1,5 promila). Zatrzymał się na chwilę na osiedlowej uliczce, na prośbę Patrycji, i wtedy doszło do tragedii. Mężczyzna – jak twierdzi – wycofywał auto i nie zauważył Patrycji z tyłu. Przejechał po niej. Przejechał tak, że miała zmiażdżoną miednicę i uszkodzony kręgosłup. Nie mogła oddychać. Zmarła w szpitalu dwa dni później...
Wersja pierwsza: czarny mercedes potrącił Patrycję
Tomasz S. tego wieczora, gdy pogotowie zabrało Patrycję do szpitala, nie przyznał się, że to on wjechał w nią samochodem sąsiadki. Choć to on dzwonił na pogotowie. Oszukał matkę i policję, że szli wtedy ulicą a Patrycję potrącił czarny mercedes i odjechał. Pani Danuta już dzień później błagała w mediach o pomoc w poszukiwaniu kierowcy, który potrącił ukochaną syna i uciekł z miejsca wypadku. Już parę godzin później musiała odkręcać sprawę. - Serce matki krwawi... - mówiła w "Super Expressie"
- „Mamo, to ja zrobiłem” – przyznał mi po paru godzinach, gdy Patrycja leżała jeszcze w szpitalu. „Nie widziałem jej, nie wiem jak ona się tam znalazła”, mówił mi – opowiadała nam zaraz po aresztowaniu Tomasza S. jego matka Danuta.
Wersja druga: „Mamo to ja zrobiłem”
- „Mamo, to ja zrobiłem” – przyznał mi po paru godzinach, gdy Patrycja leżała jeszcze w szpitalu. „Nie widziałem jej, nie wiem jak ona się tam znalazła”, mówił mi – opowiadała nam zaraz po aresztowaniu Tomasza S. jego matka.
Do dziś pani Danuta nie wie ostatecznie co się tamtej nocy wydarzyło na ul. Ptasiej w pobliżu ul. Wiązowskiej w Otwocku. - Ale syn by mnie drugi raz nie okłamał. On nie jest zabójcą. To był okropny nieszczęśliwy wypadek. Wiem, że mój syn musi ponieść karę. Patrycja nie żyje. Nic jej życia nie wróci. Ale nie mogę pozwolić na to, by mówiono o nim zabójca, bo on Patrycję kochał, układali sobie razem życie. Kłócili się, nie powiem, zdarzało się, ale chcieli być razem.
Wyrok za wypadek czy zabójstwo?
W poniedziałek 21 lutego Sąd Rejonowy w Otwocku wyda wyrok. Tomasz S. czeka na niego w areszcie śledczym na Służewcu w Warszawie. - Dzwoni do mnie codziennie. Rozmawiamy nie o tym co się stało. Ale o tym, że ma mnie, że musi być silny. To on mnie pociesza bardziej niż ja jego – mówi nam Danuta S. Jakiej decyzji sądu się spodziewa? - Sprawiedliwej – odpowiada nam matka Tomasza S.34-latek może odpowiedzieć albo za zabójstwo, albo spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Prokurator chce dla niego 9 lat więzienia, dwa razy więcej niż na początku procesu, a rodzina Patrycji – dożywocia.