Takiego procesu jeszcze nie było. Choć w tej sprawie nie było niemal żadnych niepodważalnych dowodów winy, w piątek w sądzie okręgowym Mariusz B. (34 l.) usłyszał wyrok dożywotniego więzienia. Śledczy ustalili, że to właśnie on stoi za zamordowaniem czterech osób. Trzech mężczyzn i 18-latki, którzy odegrali wyjątkowe role w jego życiu.
Wszystko zaczęło się w połowie lat 90. w jednym z kościołów na Woli, gdzie Mariusz B. był ministrantem. Tam na parafialnym spotkaniu poznał Zbigniewa D. (40 l.) i jego żonę Małgorzatę (47 l.), którzy zaprosili go do swojego życia, domu i
miłosnego trójkąta. Wszystko działo się na oczach córki małżeństwa - Oli. Niecodzienny układ, w którym szybko dominować zaczął związek Mariusza i Małgorzaty, trwał kilka lat. A jego owocem była córka Wiktoria.
Zobacz też: Seryjny morderca planował kolejne zabójstwo
W 2006 roku sielanka się skończyła. Najpierw bez śladu zniknęli Zbigniew D. i Ola D. (18 l.). - Mąż partnerki oskarżonego oraz jego córka zostali porwani przez Mariusza B. i uduszeni na działce w Pułtusku. Ich zwłoki sprawca ukrył w nieznanym miejscu - mówił w piątek sędzia Marek Celej. Rok później Mariusz B. zabił Henryka S. (56 l.), który uczył jego dziewczynę tańczyć tango. Opętany zazdrością psychopata wywiózł go pod Mławę, tam udusił i ukrył ciało. Później wysyłał do córki i żony zabitego SMS-y, w których sugerował, że tancerz został porwany i trzeba za niego zapłacić okup - 50 tys. zł. Ostatnią ofiarą był ksiądz Piotr S. (40 l.), który zginął w 2008 roku. Także został uduszony. To była zemsta Mariusza B. za molestowanie w młodości. Ciało księdza także do tej pory nie zostało odnalezione.
Co dało sędziom pewność, że zabijał Mariusz B.?
- Billingi telefoniczne, dane logowania telefonów oskarżonych oraz telefonów, które kupili specjalnie do przestępstw, ślad zapachowy Mariusza B. zabezpieczony w samochodzie zamordowanego księdza - wymieniał sędzia Celej. Ważne były również zeznania świadków i rodzin ofiar oraz opinia biegłych o psychopatycznej osobowości oskarżonego. - Nie ma wątpliwości, że oskarżony dokonał tych morderstw, wcześniej je planując - uznał sędzia. I wyznaczył dla Mariusza B. karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 40 latach oraz 10 lat pozbawienia praw publicznych.
Mariusz B. nie okazał zdziwienia. Uśmiechał się do składu sędziowskiego i wesoło rozglądał po sali. Skazany na 9 lat został również jego kuzyn Krzysztof R., który pomagał w zacieraniu śladów. Obaj mężczyźni będą musieli zapłacić również po 150 tys. zł zadośćuczynienia dla rodzin ofiar. Obrona nie składa broni. - Będziemy się odwoływać - zapewnił mec. Jan Woźniak, adwokat skazanego. Rodziny ofiar, choć usatysfakcjonowane wyrokiem, nie kryły rozgoryczenia. - Chciałam go zapytać, co zrobił z Olą. Chciałam, by powiedział mi, gdzie jest zakopane ciało mojej wnuczki - łkała po ogłoszeniu wyroku matka Zbigniewa D. i babcia Oli.
Polub nas na Facebooku