Makabryczna zbrodnia w Konstancinie
Drobniutka, elegancka brunetka o jasnych oczach - 36-letnia Agnieszka K. - była kobietą niezależną, po rozwodzie, mieszkającą samotnie. Pochodziła z Gorzowa Wielkopolskiego. Na spacery chodziła w asyście masywnego pitbulla. Wynajmowała mieszkanie na strzeżonym osiedlu w Konstancinie-Jeziornie. Znajomym opowiadała o pracy w Warszawie w branży kosmetycznej, która przynosiła satysfakcjonujące zarobki. Ale dorabiała jako prostytutka. „Kobieta od ponad dekady trudniła się prostytucją. Na portalu Odloty.pl ogłaszała się jako „Kaja Piaseczno”- pisała niedawno w „Newsweeku” Hanna Dobrowolska, która po latach przeczytała akta tej sprawy.
Jakub i Agnieszka poznali się w 2012 r. w sklepie w zoologicznym w Jankach, w którym Jakub pracował. Oficjalnie: w trakcie znajomości przyjeżdżał do jej mieszkania, by czyścić akwarium, doradzał, czasem przywoził nowe okazy. Nieoficjalnie: łączyła ich relacja bardziej osobista, choć jej charakter pozostał niejasny, nawet wtedy, gdy siedem lat temu sąd skazał Jakuba K. na 25-lat więzienia. Zabójca przyznał się do zbrodni, ale o jej motywach nie mówiono.
26-latek miał opinię człowieka skrytego, zamkniętego w sobie. Jego sklep nie przynosił wielkich dochodów, a życie prywatne pozostawało w cieniu.
Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Uderzył pałką w tył głowy i udusił. Wrócił, żeby nakarmić psa
7 listopada 2016 r. Jakub K. odwiedził Agnieszkę w jej dwukrotnie mieszkaniu. Po serwisowaniu akwarium wrócił. Wtedy doszło do dramatycznych wydarzeń.
„Około godz. 19 pomiędzy nim, a pokrzywdzoną doszło do nieporozumienia. Wtedy ją odepchnął, rzucił na łóżko i dwukrotnie uderzył pałką w tył głowy. Następnie udusił ją za pomocą paska od torby turystycznej. Gdy pokrzywdzona już nie żyła, zwłoki umieścił w walizce i wyniósł z mieszkania, po czym umieścił je w bagażniku swojego samochodu zaparkowanego na pobliskim parkingu.” - czytamy w akcie oskarżenia. Morderca przewiózł walizkę z ciałem na posesji swojej matki w Belsku Dużym i ukrył bagaż w garażu. Przez kilka dni żył normalnie – odwiedzał nawet mieszkanie ofiary, by... nakarmić jej psa i sprzątnąć odchody przerażonego zwierzaka.
Kilka dni po morderstwie Jakuba już nie było w Polsce. Pojechał do Szwecji po nowe okazy ryb akwariowych. W drodze powrotnej do kraju – 19 listopada 2016 roku – został zatrzymany przez funkcjonariuszy policji na pokładzie promu „Polonia” w Świnoujściu. Miał przy sobie telefon i dokumenty zamordowanej kobiety.
Jak ustalono, próbował zatrzeć ślady, usuwał dane z jej telefonu, przejeżdżał przez monitoringowe „martwe punkty”. Ostatecznie jednak pękł. Wskazał policji miejsce ukrycia ciała.
− Przeprowadzone w sprawie dowody jednoznacznie wskazują na sprawstwo podejrzanego. Jakub K. przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do popełniania zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśniania − napisano w akcie oskarżenia.
Policja i prokuratura przesłuchały ponad stu świadków. Odtworzono trasę przejazdów Jakuba, zrekonstruowano przebieg zdarzeń na podstawie monitoringu miejskiego, zabezpieczono ślady biologiczne i elektroniczne. Biegli orzekli, że Jakub K. był w pełni poczytalny w chwili zbrodni, że nie działał pod wpływem narkotyków, nie miał zaburzeń psychicznych.
Niejawny proces. Jakub K. skazany na 25 lat więzienia
Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Na wniosek rodziny ofiary sąd wyłączył jawność rozpraw. Nie ujawniono także publicznie dokładnego motywu, nie znamy treści zeznań. Sąd nie zgodził się nawet na ujawnienie treści ustnego uzasadnienia.
Po dwóch latach od morderstwa Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Jakuba K. za winnego zabójstwa i przywłaszczenia dokumentów ofiary. Skazał go na 25 lat pozbawienia wolności, a także na zapłatę 160 tys. zł zadośćuczynienia rodzicom zamordowanej.
Prokuratura wnioskowała o dożywocie, twierdząc, że była to zbrodnia z zimną krwią. Obrońca chciał uniewinnienia lub złagodzenia wyroku. Sąd uznał, że motyw nie był wystarczająco jasny, by zastosować najsurowszy wymiar kary. Rok później, w 2019 r., Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
Czytaj dalej.
Niejasny motyw zabójstwa
Dlaczego zatem Jakub zabił Agę? Z zazdrości? Z poniżenia? Z zemsty za odrzucenie? Proces, zamiast rozwiać wątpliwości, pozostawił sporo domysłom i spekulacjom.
„Lektura akt sądowych rzuca na tę sprawę nowe światło: to on mógł być jej klientem, a zabił, bo wystraszył się... krwi menstruacyjnej” – pisał ostatnio Newsweek. Jakub K. kilkukrotnie zaznaczał, że nie korzystał z usług seksualnych, chociaż Agnieszka go czasem namawiała, żeby „został na godzinę”.
– Ja nie chciałem. Bardzo się obawiałem kontaktu z nią, boję się chorób i brudu. Brzydzi mnie to – wyznał do protokołu.
Według wersji Jakuba, Agnieszka miała go obrazić, wyśmiać, być agresywna. Rzuciła w niego śmieciami, miała mu grozić i go upokarzać. Śledczy wysnuli wniosek: Jakub wpadł w szał, gdy jego męskość została podważona. Działał z pełną świadomością – nie w afekcie, lecz z zamiarem zabójstwa.