Marcin K. z Siedlec miał całe życie przed sobą. Ledwie dwa tygodnie przed śmiercią wziął ślub z panią Elżbietą (30 l.). Niestety, na swojej drodze spotkał 24-letniego Łukasza W., który zakatował go w bramie w centrum miasta tylko dlatego, że chciał mu ukraść kartę bankomatową. Marcin K. osierocił 7-miesięcznego synka i pasierbicę Nikolę (4 l.), która bardzo go kochała. Mówiła do niego „tato”, z czego był bardzo dumny...
SZOK: Sprawca brutalnego napadu prosi o pomoc... mamusię!
W poniedziałek odbyła się ostatnia rozprawa w tej sprawie. Prokurator wnosił o 25 lat pozbawienia wolności i 200 tys. zł zadośćuczynienia dla żony ofiary. Ostatecznie sędzia wymierzył zabójcy karę 15 lat więzienia i 150 tys. zł dla pani Elżbiety.
Wyszedł na chwilę po zakupy
Do zabójstwa doszło 5 grudnia 2018 r.: Marcin K. wyszedł po południu do pobliskiego sklepu. Gdy zrobił zakupy, spotkał przypadkiem pod sklepem swojego zabójcę. Obaj mężczyźni rozmawiali jakiś czas i wtedy Łukasz W. zaproponował Marcinowi wspólne wypicie wódki. Weszli do bramy, gdzie rozegrała się tragedia.
To miała być ZBRODNIA DOSKONAŁA. Nie była...
Uciekł za granicę
Według śledczych Łukasz W. od początku spotkania zamierzał okraść swoją ofiarę. W pewnym momencie kopnął Marcina K. w tułów, a gdy ten się przewrócił, kolejne kopniaki wymierzył w głowę. Zaatakowany zmarł na miejscu, a zabójca uciekł za granicę. Został zatrzymany w Holandii na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania i deportowany do Polski.