Zabił teściową pod Wyszkowem. W domu ślady krwi i lina holownicza. Okrutna śmierć 67-latki
Nowe fakty ws. Damiana B., który zabił swoją teściową Janinę K. w Lucynowie pod Wyszkowem - ujawniła je Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, jednostka nadzorująca Prokuraturę Rejonową w Wyszkowie. Cała sprawa miała swój początek 18 grudnia, gdy córka 67-latki i żona 31-latka Magdalena B. wróciła do domu, gdzie nie zastała jednak obydwojga. Kobieta próbowała się najpierw skontaktować ze swoją matką i mężem, ale ich telefony były nieaktywne. W garażu nie było samochodu, a w jednym z pokoi i kuchni zauważyła ślady krwi, linę holowniczą i taśmę izolacyjną. Po tym odkryciu, ok. godz. 21.10, postanowiła zadzwonić na policję. Mundurowi wszczęli akcję poszukiwawczą i zatrzymali Damiana B. dzień później, tj. w niedzielę 19 grudnia, na Dworcu Wileńskim w Warszawie - z kolei w poniedziałek 20 grudnia nieopodal budynku odnaleziono też samochód 31-latka. Po przewiezieniu do Wyszkowa i przesłuchaniu mężczyzna przyznał się do zabicia teściowej, zdradzając też szczegóły zbrodni.
- Damianowi B. przedstawiono zarzut zbrodni zabójstwa Janiny K., której dopuścił się w dniu 18 grudnia 2021r. w ten sposób, że działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, uderzał ją pięścią w twarz i doprowadził do upadku, a następnie dusił, co skutkowało jej zgonem. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Wobec podejrzanego został zastosowany izolacyjny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Damianowi B. grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności - informuje Prokuratura Okręgowa w Wyszkowie.
Zabił teściową pod Wyszkowem. W domu ślady krwi i lina holownicza. Ciała 67-latki nie odnaleziono
Mimo że Damian B. zdradził miejsce, gdzie miało być ukryte ciało teściowej mężczyzny, to kobiety nie odnaleziono do tej pory. Początkowo w akcję poszukiwawczą oprócz policji zaangażowani byli też strażacy PSP i OSP oraz żołnierze WOT, a mundurowi korzystali ponadto z dronów, helikoptera i psów tropiących. Działania były prowadzone nie tylko na terenie powiatu wyszkowskiego, ale też mińskiego i węgrowskiego oraz w Warszawie. Obecnie w czynnościach biorą udział przede wszystkim policjanci, którzy doraźnie korzystają z pomocy innych służb.
- Z udziałem mężczyzny przeprowadzono eksperyment procesowy, w czasie którego wskazał, jak mu się wtedy wydawało, miejsce, gdzie zostawił kobietę (poza terenem powiatu wyszkowskiego - przyp.red.). Nie zrobił tego jednak wystarczająco precyzyjnie i kilka razy zmieniał zdanie, choć zapewniał, że robi wszystko, by pomóc nam w poszukiwaniach. Z racji tego, że nie przyniosły one rezultatu, postanowiliśmy rozszerzyć granice obszaru, który trzeba sprawdzić. Robimy to naprawdę bardzo dokładnie, bo to nie jest tak, że każdy skrawek ziemi przeszukujemy tylko raz - robimy to wielokrotnie, choć w naszych działaniach przeszkadza trudny teren i pogoda. Mimo to nie poddajemy się, bo zdajemy sobie sprawę, jak jest to ważne dla rodziny 67-latki - mówi komisarz Damian Wroczyński, rzecznik policji w Wyszkowie.
Czytaj też: Nie żyje dziennikarka Julita Borowska-Bugdal. Miała 41 lat