Prezydent Rafał Trzaskowski nie otworzy w tej kadencji obiecywanej od lat obwodnicy śródmiejskiej łączącej Grochów z Targówkiem.
Obwodnica wokół Śródmieścia i Pragi należy do najpilniejszych inwestycji drogowych w Warszawie. Bo dziś ruch na Pradze wisi na zakorkowanych Targowej czy Zabranieckiej. W kampanii wyborczej Trzaskowski przekonywał, że odcinek ekspresówki od Wiatracznej do ronda Żaba jest jednym priorytetów. Ale… jeszcze nie teraz. Bo dziś radni Koalicji Obywatelskiej na wniosek prezydenta przesuną przewidziane na obwodnicę 406 mln zł z lat 2021-22 dopiero na 2023 i 2024 rok. Choć, jak słyszymy, dokumentację projektową dałoby się wykonać w rok i zgodnie z pierwotnym harmonogramem rozpoczynać budowę.
Radni przesuwają też na 2020 rok ponad 100 mln zł planowanych w tym roku na II linii metra. - Nie ma to wpływu na samą budowę. Płatności następują po odbiorach końcowych. A choć kontrakt kończy się w listopadzie, na odbiory trzeba doliczyć kilka miesięcy, wchodzimy więc z płatnościami w 2020 rok – wyjaśnia rzecznik Metra Warszawskiego Anna Bartoń.
Samorządowcy opozycji są jednak tymi zmianami zdumieni. - Obwodnica była przecież jedna z obietnic Trzaskowskiego. Tempo w jakim prezydent wycofuje się ze swoich deklaracji jest szokujące. Praga znów spada na drugi plan, znów będzie trzeba czekać nie wiadomo ile żeby ją odkorkować – komentuje były burmistrz Pragi-Północ Wojciech Zabłocki z PiS. Prezydent dzięki przesunięciom metra i obwodnicy znalazł pieniądze na część swoich obietnic m.in. na bezpłatne żłobki (36 mln zł), walkę ze smogiem (300 mln w 3 lata) czy programy zdrowotne (145 mln zł.) - Ale większości jego obietnic nadal w planach na kolejne lata nie widzimy. Gdzie są pieniądze na przebudowę Skry, budowę przedszkoli czy szkół np. na Bemowie? - pyta radny miasta Błażej Poboży. Dziś PiS szykuje prezydentowi długą dyskusję o jego zobowiązaniach. Nawet do późnej nocy...