We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do zażalenia prokuratury na wcześniejszą decyzję sądu o zastosowaniu wobec Krystiana O. jedynie dozoru policyjnego i zdecydował, że 31-latek ma jednak trafić do aresztu.
Chciałem odebrać sobie życie
Okazało się jednak, że pirat drogowy nie trafi za kratki, a do szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna zgłosił się tam z powodu załamania nerwowego jeszcze zanim zapadła decyzja o areszcie. W rozmowie telefonicznej z telewizją Polsat przyznał, że chciał popełnić samobójstwo.
- Ja chciałem sobie przez tą całą sytuację odebrać własne życie. Już trzeci dzień nie śpię, trzeci dzień nie jem i wizje mam cały czas przed oczami. Wszystko widzę. Czuje, że jest ze mną źle. Wiem, że ja już mam pętlę na szyi - stwierdził Krystian O.
Kiedy zapadła decyzja o areszcie, do szpitala przyjechała policja. Funkcjonariusze nie mogli zabrać go za kratki. Musieli poczekać na opinię lekarza. - Komisja lekarska zdecydowała, że mężczyzna powinien przebywać w oddziale psychiatrii przy areszcie -poinformował kom. Sylwester Marczak rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
>>> CZYTAJ WIĘCEJ O WYPADKU NA SOKRATESA <<<
Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna ma w rodzinie lekarzy. Przyjaciel zabitego nie kryje oburzenia. - Zaraz się okaże, że uniknie kary, bo ma załamanie nerwowe. Nie chcemy zemsty, ale powinien trafić do więzienia, żeby inni bali się już pędzić 130 km/h przez miasto - mówi nam przyjaciel zmarłego Adama G., Witold Peszczyński (38 l.).