- Nie nosi się ze sobą noża przez przypadek, nie zadaje się ciosów przez przypadek i nie trzyma się ofiary przez przypadek - uzasadniał wczoraj wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie przewodniczący składu Ireneusz Szulewicz.
Surowy wyrok
Mateusz N., który zadał policjantowi co najmniej 5 ciosów ponad 30-centymetrowym nożem, usłyszał najwyższy możliwy wyrok - 25 lat więzienia, a jego kompan Piotr R., który przytrzymywał ofiarę, 15 lat. Oznacza to, że obaj są winni zabójstwa. Sąd uznał jednak, że Mateusz N. działał z premedytacją, a Piotr R. nie.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Mordercy podkomisarza Andrzeja Struja nawet nie żałują!
Przeprosił rodzinę
Przed ogłoszeniem wyroku obaj oskarżeni mieli szansę zabrać głos. - Przepraszam rodzinę tego mężczyzny za cierpienie, które spowodowałem. Proszę sąd, żeby nie skazywał mnie na 25 lat i dał mi możliwość resocjalizacji - kajał się Mateusz N.
Jego adwokat prosił też o łagodniejszy wyrok ze względu na opinię psychologów. Wynika z niej, że 18-letni morderca... nie potrafi przewidywać konsekwencji swoich czynów.
Płakały ich rodziny
Obrońca Piotra R. natomiast wnioskował o uniewinnienie. Tłumaczył, że cały proces opiera się na zeznaniach świadków, a te są niewiarygodne, bo... mogli znać przebieg zdarzenia z mediów, a nie z własnej obserwacji. Sąd nie uznał jednak argumentów obrony.
Obaj mordercy wysłuchali uzasadnienia bez żadnych emocji. Jeden spuścił głowę, a drugi patrzył bez ruchu przed siebie. Na sali słychać było tylko płacz rodzin obu sprawców.
Mateusz N. będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie za 15 lat, a jego kompan za 10.
Patrz też: Skandal! Rodzina Andrzeja Struja nie dostanie zapomogi. Wiceszef policji nie chce wypłacić pieniędzy
Sąd nie zgodził się na publikację wizerunku skazanych w mediach. Wyrok nie jest prawomocny.