Prokurator wnosił o dożywotnie pozbawienie wolności oskarżonego, z kolei Łukasz B. i jego obrońca prosili o łagodniejszy wyrok - 15 lat więzienia.
Zeznania znajomej oskarżonego, pokazały wysokiemu sądowi relacje między nim, a zamordowanym Krzysztofem Leskim. Z jej zeznań wynika, że były one przyjacielskie i pozbawione napięć.
Oskarżony zaprzeczył, stwierdził, że do zabójstwa dziennikarza doszło w tzw. obronie koniecznej, bo Leski miał rzucić się na niego z nożem.
Sędzia Danuta Kachnowicz była nieugięta. Stwierdziła, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości i - za zabójstwo oraz kradzież - wymierzyła mu karę łączną 25 lat pozbawienia wolności, którą Łukasz B. ma odbywać w systemie terapeutycznym. Jednocześnie przewodnicząca pięcioosobowego składu orzekającego poinformowała, że druga sędzia Agnieszka Domańska, wyraziła zdanie odrębne co do orzeczonej wobec Łukasza B. kary. Domańska podzieliła wniosek prokuratora o dożywotnią izolację sprawcy.
Wyrok nie jest prawomocny.
Łukasz B. został przez sąd określony jako osoba wysoce zdemoralizowana, która działała z wyjątkowo niskich pobudek. "Chodziło tylko o pieniądze" - mówiła sędzia Kachnowicz. Jako okoliczności łagodzące sąd uznał okazywaną przez oskarżonego skruchę i chęć przeproszenia rodziny, a także trudne warunki, w których dorastał Łukasz B.
"Sąd pokłada nadzieję, że dłuższa resocjalizacja, terapia i odwyk powinny tak zadziałać, że oskarżony będzie jeszcze osobą pożyteczną społecznie" - stwierdziła przewodnicząca.