wstrząsające

Szczegóły zabójstwa ratownika medycznego w Siedlcach. Mąż pani Katarzyny obezwładnił napastnika. "Gdyby nie on, zabiłby drugiego"

2025-01-27 13:57

Nie milkną echa dramatu w Siedlcach przy ulicy Sobieskiego 2, kiedy to pijany 59-latek zasztyletował ratownika medycznego wezwanego do mieszkania, by udzielić mu pomocy. Pod blokiem gdzie doszło do tragedii stoją znicze przy których modlą się mieszkańcy osiedla. Pani Katarzyna (45 l.) mieszkająca po sąsiedzku lokalu w którym doszło do zabójstwa mówi, że jej mąż obezwładnił napastnika. Gdyby nie on furiat mógł zadźgać drugiego medyka.

Zabójstwo ratownika medycznego w Siedlcach. Wstrząsające szczegóły

W klatce bloku przy ul. Sobieskiego 2 w Siedlcach, w którym pijany furiat Adam C. (59 l.) zasztyletował ratownika medycznego, panuje cisza. Ludzie nie otwierają drzwi, napotkani na schodach szybko uciekają do domów. Nie chcą opowiadać o wydarzeniach sobotniego wieczoru.

Czytaj więcej: Dramat w Siedlcach. Nie żyje ratownik medyczny zaatakowany przez pacjenta. Ugodził go nożem prosto w serce

Pani Katarzyna (45 l.) mieszkająca naprzeciwko lokalu, w którym doszło do tragedii, zdecydowała się opowiedzieć, co działo się, gdy zabito ratownika medycznego.

- Byłam tego wieczoru z mężem w domu. Usłyszeliśmy na klatce awanturę i wtedy wybiegł mąż, a ja za nim. Drzwi sąsiedniego mieszkania były otwarte i słychać było krzyki. Mąż wszedł do środka i zobaczył, że znany nam Adam C. macha nożem, a na podłodze leży ratownik. Drugi z pokrwawioną ręką usiłował obezwładnić Adama. Wtedy mąż dopadł do napastnika i obezwładnił go – opowiada pani Katarzyna.

Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Ćwiczenia samoobrony ratowników medycznych i policji.

Szybka reakcja ocaliła medyka

– Gdyby nie on ten furiat mógł zabić drugiego ratownika. Zaraz przyjechała policja i zajęła się Adamem C. Podjęto reanimację tego pierwszego, która trwała ponad pół godziny. Następnie zabrano go do karetki. Po kilku godzinach dowiedziałam się, że nie żyje - kobieta pokazuje mieszkanie gdzie doszło do zabójstwa.

Sprawdź też: "W życiu bym nie pomyślał". Mieszkańcy Siedlec w szoku po ataku na ratownika. Przed blokiem płoną znicze

Ratownicy medyczni wspominają zabitego Cezarego

Koledzy zmarłego ratownika z siedleckiego pogotowia nie mogą się otrząsnąć po zabójstwie kolegi.

– Czarka znam od 3 lat. Pracował u nas na umowę zlecenie. Na dyżury przyjeżdżał spod Białej Podlaskiej. To na prawdę super gość, można było na nim polegać – mówi kolega z pracy nieżyjącego Cezarego L. (†64 l.) – Nigdy nie przeklinał, zawsze wyważył każde słowo, by przypadkiem kogoś nie urazić. Często opowiadał o swojej rodzinie, która jak mówił kochał najbardziej na świecie - dodaje.

Sonda
Czy uważasz, że praca ratownika medycznego jest niebezpieczna?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki