Dziennikarze "Super Expressu" odwiedzili we wtorek punkt szczepień na stadionie Legii. Tak, jak kilka dni wcześniej, tętnił on życiem i było widać pracujących setki wolontariuszy, tak tym razem można było zobaczyć jedynie puste stoliki, boksy medyczne i trybuny stadionu przeznaczone do obserwacji po szczepieniu. Pomieszczenie, w którym dokonywano szczepień miało nawet wyłączone oświetlenie. Na miejscu można było jedynie zastać ratowników medycznych czekających na wznowienie pracy i kilku strażników miejskich pilnujących terenu. Dlaczego takie duże przedsięwzięcie przestało działać?
- Otrzymaliśmy informację o tym, że dostawy jedno-dawkowych szczepionek firmy Johnson&Johnson zostały opóźnione. Producent zastrzega, że ma je dostarczyć pod koniec maja. Rząd nie był w stanie dostarczyć nam wszystkich szczepionek, które zamówiliśmy. To jest o ponad pięć tysięcy mniej preparatów do dwóch punktów, na stadion Legii i do wawerskiego centrum kultury – powiedziała Marzena Wojewódzka z warszawskiego ratusza.
Taki obrót sprawy bardzo utrudnia funkcjonowanie systemu szczepień w stolicy. - Opóźnienia w dostawach powodują, że teraz te ponad 5 tysięcy osób, dla których zabrakło preparatów, musimy przepisać na inny termin. Odbywa się to automatycznie, natomiast destabilizuje to cały proces szczepień – dodała rzeczniczka, która stwierdziła, że miasto boryka się teraz z potężną operacją logistyczną. - Musieliśmy poinformować mieszkańców, dlaczego zmieniamy termin ich szczepienia. To są tysiące nowych terminów, które trzeba dopisać do już obecnych – podsumowała Marzena Wojewódzka.