Policjanci poszukiwali mężczyzny, który był podejrzany o przywłaszczenie 15 tys. zł, laptopa oraz biżuterii. Mundurowych zaalarmowała kobieta, która spotykała się z oszustem. 42-latek wpadł pod siedzibą jednej z firm bukmacherskich przy al. Jana Pawła II. Podczas przeszukania w jego telefonie mundurowi znaleźli dowody podobnych zbrodni, w tym korespondencję. Policjanci skontaktowali się z kobietami i ustalili jak działał oszust. - Opowiadał, że ma bardzo chorą matkę, na której leczenie potrzebował gotówki, aż wreszcie oznajmił, że jego matka zmarła, a on nie ma za co jej pochować. W innym przypadku potrzebował na leczenie uzębienia. Pokrzywdzone w takiej sytuacji starały się pomóc, wręczając mu po kilka lub nawet kilkanaście tysięcy złotych. Podejrzany podkradał im też biżuterię, którą spieniężał w lombardach - relacjonuje podkom. Robert Koniuszy.
Piekielny nałóg
Jedna z kobiet straciła samochód! Mężczyzna sprzedał go, by mieć pieniądze na hazard. - 42-latek zapewniał ją, że ma znajomego, który zrobi przegląd jej auta znacznie taniej. W ten sposób wszedł w posiadanie jej pojazdu wartego około 80.000 zł oraz dokumentów. Auto już nie wróciło do pokrzywdzonej - dodaje Koniuszy. Mężczyzna usłyszał sześć zarzutów oszustwa, kradzieży i przywłaszczenia mienia należącego do trzech osób. Łączna kwota, na jaką oszukał kobiety to 14o tys. zł. 42-latek przyznał się tylko do części zarzutów. Tłumaczył, że kobiety dobrowolnie przekazywały mu pieniądze, a on sam cierpi na śmiertelnie uzależnienie od hazardu. Nie miał jednak wyników badań potwierdzających uzależnienie. Najbliższe trzy miesiące mężczyzna spędzi w areszcie. Następnie na przemyślenie swojego zachowania będzie miał nawet 8 lat za kratkami.