Warszawa, Ochota. Krzyczała, że zostanie zamordowana. Później zaczęła odmawiać pacierz
Strażnicy miejscy chwilę przed północą odebrali zgłoszenie o zagubionej seniorce. Na miejscu funkcjonariusze zastali księdza, który zaopiekował się kobietą. Kapłan wyjaśnił, że seniorka nie wiedziała, jak wrócić do domu. To samo potwierdziła strażnikom kobieta.
− W trakcie jej wyjaśnień strażniczka zorientowała się, że 64-latka może wymagać opieki medycznej. Funkcjonariuszom udało się ustalić, że kobieta jest mieszkanką jednego z domów w Al. Jerozolimskich. Patrol skontaktował się z jej mężem i odwiózł seniorkę do domu − przekazał w oficjalnym komunikacie referat prasowy stołecznej straży miejskiej.
W trakcie rozmowy z funkcjonariuszami w miejscu zamieszkania seniorki, jej mąż przekazał, że jego żona powinna się leczyć, ale nie brała leków od kilku lat i jej stan się pogorszył. Stwierdził również, że przewiezie ją natychmiast do szpitala przy ul. Nowowiejskiej.
− Gdy kobieta to usłyszała zdecydowanie zaprotestowała i w żaden sposób nie chciała dać się przekonać do udzielenia pomocy. Zaczęła krzyczeć, że zostanie zamordowana, a potem nagle zaczęła się modlić. Aby przekonać chorą do wizyty w szpitalu, interweniująca w tej sprawie strażniczka postanowiła przyłączyć się do modlitwy − czytamy dalej.
Seniorka po dłuższej chwili uspokoiła się i zgodziła się wsiąść do samochodu męża, ale tylko pod warunkiem, że pojedzie z nią jeden z funkcjonariuszy. Mężczyzna poprosił, by strażnicy asystowali mu w drodze do szpitala, gdzie seniorka została przyjęta na oddział.